piątek, 11 września 2009

Znów inaczej to wyglądało przed startem

... a inaczej było. Bardzo spokojnie pokonane dwa wcześniejsze podjazdy spowodowały, że wszyscy byli raczej świeży na ostatnim podjeździe. Zacząłem ciągnąć, kawałek poszedłem nawet mocno ale Ivan widząc, że szybko idzie i na kole jest luz stwierdził, że nic już nie można zrobić. Jak sam mówi, takiego skoku jak Gesink nie ma, ale widzieliśmy, że nikt nie mógłby go przytrzymać.

Jutro wszystko odbędzie się pod Monachil, bardzo ciężki i doskonale mi znany podjazd, Roman i Zaug od dołu, inaczej być nie może. Nigdy tam dobrze nie pojechałem, jutro będzie ten pierwszy raz bo muszę zostać z Ivanem do końca. Tak jak mówi Alejandro czy Ivan, te trzy dni trzeba wziąć całościowo, nie jako pojedyncze etapy, wnioski wyciągniemy w niedzielę.

foto: corvospro

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Sylwestrze gratuluje awansu w górę tabeli. Bardzo się zdziwiłem gdy w pewnym momencie z kilkudziesięcioosobowej grupy zostały kilkunastu lecz najważniejsze, że z panem w roli głównej. Powodzenia na dzisiejszym etapie.

Michał pisze...

Z wielkim zaciekawieniem obserwuję pana pracę na rzecz Ivana Basso. Jest pan zawsze tam, gdzie powinien. Jest pan po prostu mocny, bardzo mocny.

Nurtuje mnie jedno pytanie... odpowiedzi postanowiłem poszukać u źródła.

Panie Sylwestrze. Czy gdyby w tegorocznej Vuelcie pan był liderem Liquigasu, a Ivan pańskim pomocnikiem - miałby pan szansę na podium, może nawet na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej?