poniedziałek, 31 maja 2010

Jak sześć lat temu

... dwóch kolegów z drużyny na 1 i 3 stopniu podium. Tym razem jakoś bardziej czuję się częścią tego zwycięstwa. Myślę, że kolarstwo we Włoszech czekało na to zwycięstwo i na powrót Ivana. W ciągu tych kilku dni od założenia koszuli stał się bohaterem a cały Liquigas wzorem idealnej, zgranej i oddanej liderowi ekipy. 

Cieszy mnie to, że aż dwóch Polaków jechało w tym dream-teamie, który pokazał, że wierząc w sukces można go wspólnie osiągnąć.

Ze swojej strony cieszę się również ,że coraz więcej kibiców w Polsce widzi mój wysiłek i docenia wykonaną pracę. Spotykam Polaków na trasie Giro, którzy mi mówią, że są dumni z mojej pracy, z tego co robię, że Polak ma taki udział w wielkim kolarstwie... maili o podobnym oddźwięku dostaję mnóstwo.

Zawsze patrzyłem na to tak jakbym był jednym z piłkarzy grających na przykład w Inter Mediolan, który właśnie wygrywa Champions League .

Sam wyścig,  od początku stresujący, bardzo trudny, od Aquili wręcz poza kontrolą. Pamiętam jak sam na jeden dzień straciłem motywację, ale się zebrałem. Wtedy powiedziałem Ivanowi, że może i nie wygramy Giro, ale jeśli przegramy to jako najsilniejsi, jako główni bohaterowie tego Giro. Ciężko mi opisać dziś wolę walki i determinację całej drużyny, ale to chyba było widać.

Nie zapomnę tego wczorajszego wspólnego podium w Veronie, drużyny która wbrew wszystkiemu nie przestała mieć nadziei.

foto: bettiniphoto

3 komentarze:

Bob pisze...

Wielkie gratulacje za zwycięstwo w GdI 2010. To również i Twoje zwycięstwo, bardzo ciężko na nie pracowałeś. Już kiedyś pisałem, że chyba taki Evans chciałby Ciebie mieć w swojej drużynie. Powodzenia na następnych tourach.

quis ut deus pisze...

To najlepszy wielki Tour od lat. takie wyścigi to myslalem, że juz tylko na ESPn Classic obejrzę. Fajnie, że w czasach gdy radio zdominowalo kolarstwo jest jeszcze tak dużo nieprzewidywalności.
czekamy na kolejne Pana "ciche zwycięstwa" bo jak inaczej nazwać fakt, że lider któremu Pan pomaga wygrywa? To Pana ciche zwyciestwa i choć media o tym nie mowią za wiele to my to widzimy i doceniamy.

Anonimowy pisze...

brawo, brawo, jest Pan moim bohaterem i Maciej Bodnar też i pozdrowienia dla Ivana;)