
niedziela, 11 stycznia 2009
środa, 31 grudnia 2008
Najlepsze życzenia
niedziela, 16 listopada 2008
Podróż poślubna całkiem milo nam mija

sobota, 8 listopada 2008
Uroczyste podsumowanie sezonu 2008 w Istebnej
.jpg)
Tekst: Adam Probosz
Foto: adamonik
![]() |
Uroczyste podsumowanie sezonu 2008 w Istebnej |
środa, 5 listopada 2008
Myślę że wystartowałem w najważniejszym wyścigu mojego życia
Wyścigu z którego nie można się wycofać aby go wygrać rok później, wyścigu który się nie kończy wraz z karierą kolarską. Zawsze bardzo poważnie patrzyłem na małżeństwo i wierzę, że sił nam nie zabraknie. Dziękuję kibicom, którzy pamiętali o tym bardzo ważnym dla mnie dniu - za otrzymane życzenia mailami i telefonicznie. Szczególnie jednak dziękuje tym którzy nie patrząc na daleką czasem drogę do Warszawy zechcieli być z nami w chwili wypowiadania sakramentalnego TAK tzn. Majce, Andrzejowi, Rybie, Danielo, Wojtkowi, Dąbrowi, Gołemu, Adamowi oraz Marcinowi z mamą ... to tak ze światka kolarskiego. Wiem że ta stabilizacja uczuciowa może mi wiele pomoc również w pracy.
![]() |
Ach co to był za ślub |
poniedziałek, 20 października 2008
To był mój ostatni wyścig w sezonie, ostatni w ekipie Lampre

Tak jak cały mój sezon, mało skromnie przyznam. Pierwszy wyścig (Coppi e Bartali) od razu skończony w "10", zaś wczoraj po 95 dniach wyścigowych bez odpoczynku znów mogę przeczytać w "La Gazzetta", że główną selekcję pod atak Damiano przygotowałem właśnie ja. Wczoraj wszystko było tak jak chcieliśmy. Każdy z nas zrobił co miał jak tylko najlepiej mógł. Daliśmy ładny spektakl, choć to zwycięstwo życia zwycięzcy nie zmienia.
Niemniej kogoś tu czekają zmiany. To był mój ostatni wyścig w sezonie, ostatni w ekipie Lampre i w konsekwencji u boku mistrza świata i po pięciu latach jazdy jako "gregario" Damiano. Poza tym jeszcze ostatni jako kawaler. Dziś powiem jedno. To był niesamowity okres w moim życiu, super ludzie, w ciągu ostatnich 2 miesięcy sezonu usłyszałem chyba od wszystkich przez mechaników, masażystów, dyrektorów i samych kolarzy że będzie im mnie brakowało. Wczoraj zaś jeszcze uściski ze sponsorami, właścicielami Lampre i z Saronnim. Można się tym wszystkim wzruszyć.
Jednak jest tak jak powiedział mi właściciel Lampre. To znaczy on uważa, że czasem jeśli chce się więcej osiągnąć w życiu i nie zadowalać się tym co jest, to trzeba zmienić środowisko. Ja tak właśnie myślę. Zostać w Lampre byłoby zaakceptowaniem obecnego stanu rzeczy czyli tego kim w tej drużynie jestem i co robię. Jakkolwiek są tu ludzie, którzy to doceniają i więcej ode mnie nie wymagają. Będzie ciężej, ale o to chodzi, po to właśnie całe życie postawiłem na kolarstwo.
fot. corvospro
poniedziałek, 6 października 2008
Byłem znów z przodu

Damiano mówił, że na finiszu go tyci zamknęli, ale w sumie też nie czuł się tak dobrze jak na Mistrzostwach Świata. Właśnie a co do Mistrzostw to wciąż mnie koledzy w peletonie pytają dlaczego nie startowałem i śmieją się, że pewnie u nas na siłę zabierają ludzi, którzy raz w tygodniu jeżdżą na rowerze, dla przyjemności żeby tylko mnie nie zabrać. To przykre bo jeszcze bardziej świadczy o tym, że wokół ludzie też widzą, iż w naszym rodzimym Związku jest więcej prywaty niż zdrowego rozsądku.
Po ośmiu latach stać mnie wciąż na chwile wzruszeń. Fajnie móc uściskać starego kolegę z drużyny który nagle stał się mistrzem świata. Super sprawa startować z "Ale" na wyścigu gdy ten ma na sobie tęczową koszulę. Uczucie nie do opisania. Kolejne moje starty to Emilia i Lombardia.
A co najświeższych newsów to mogę tylko powiedzieć: Leo był Wielkim zawodowcem i proszę się powstrzymać od wszelkich komentarzy. Dzięki!
foto: corvospro
poniedziałek, 29 września 2008
Mistrzowski wyścig był trochę dziwny
Dość późno zaczęło się prawdziwe ściganie. Włosi postawili ostatecznie na swoim, zaś Hiszpanie mimo świetnej jazdy "Purito" Rodrigueza dali się zaskoczyć i ponieśli klęskę. Góra moja drużyna czyli Lampre, a ja cieszę że wygrał właśnie Aleksandro Ballan. Jeśli chodzi o naszą kadrę to co tu dużo mówić wypadliśmy słabiutko. Teraz zbliża się już koniec sezonu, ale będę się jeszcze trochę ścigał. Najpierw Giro del Lazio, potem Giro dell'Emilia i Coppa Sabatini - wszystkie pojadę razem z Jarkiem Dąbrowskim. Jeśli po nich wszystkich będę się dobrze czuł to wystartuje także w Lombardii. Jeśli nie to wakacje będę miał już po Emilii.
foto: corvospro
piątek, 19 września 2008
wtorek, 16 września 2008
Jestem bez formy

Razem z Marcinem Sapą i Aitorem Hernandezem przez większość etapu prowadzili stawce, tracąc przewagę dopiero na cztery kilometry przed metą.
Szmyd po dotarciu na koniec etapu zaskoczył wszystkich, twierdząc, że... jest zupełnie nieprzygotowany do startu w TdP.
- Tak to jest, jak się nie ma formy. Staram się pokazać jak tylko mogę, na przykład na ucieczkach - podsumował swój wyczyn. Od razu wyjaśnił jednak co miał na myśli.
- Uciekałem, bo miałem świadomość, że nie jestem w stanie powalczyć w klasyfikacji generalnej. Tak sobie tylko pomyślałem, że może by spróbować przejechać z przodu premie górskie.
Polski jedynak w Lampre opowiadał również o taktyce, jaką zastosował na trzecim etapie.
- Rozmawialiśmy z "Saperem", że może się uda uciec. Potem mieliśmy "ściemniać" i oszukiwać peleton, a potem dołożyć gazu. Widziałem to już na Tour de France. Najpierw dogaduje się z przodu stawki, a potem oszukuje resztę. Czy wierzyłem, że się uda? Wiara musi być zawsze. Inaczej nie ma sensu próbować - skwitował Sylwester Szmyd.
- Jadę z etapu na etap. W poniedziałek myślałem, żeby sobie dać spokój, a dzisiaj poszedłem w "odjazd". Nie wiem, co będzie jutro, nie wiem, co będzie w piątek - wie jednak, co będzie pod koniec października, kiedy zmieni stan cywilny. Jego wybranką jest Katarzyna, którą, jak sam stwierdził stawia "ponad rower".
Rafał Walerowski, Białystok
foto: www.corvospro.com
poniedziałek, 15 września 2008
niedziela, 14 września 2008
wtorek, 9 września 2008
Wierzę, że mogę być jeszcze lepszy...

- Ostatni raz w Tour de Pologne wystartowałeś w 2001 roku. Wówczas trasa była bardziej górska niż w tegorocznej edycji. Czy Sylwester Szmyd jest w stanie coś zdziałać w TdP 2008?
Sylwester Szmyd: Nie sądzę. Nie tylko ze względu profilu trasy, którą ciężką lub lekką i tak czynią sami kolarze, ale z coraz bardziej odczuwalnego zmęczenia sezonem.
- Nie otrzymałeś powołania na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Wiele osób twierdzi, że masz teraz coś do udowodnienia. Co o tym sądzisz?
Nic nikomu nie muszę udowadniać. Cały rok byłem wśród najlepszych kolarzy na świecie pod górę, kończąc wszystkie mniejsze etapówki praktycznie w najlepszej dziesiątce, a i swojej postawy w Wielkich Tourach uważam, że nie musze się wstydzić. Wyniki mówią same za siebie. Na pewno nie forma i poziom kolarski były podstawa selekcji na IO, ale to jest oczywiste i szkoda dalej o tym mówić....
- Na co dzień ścigasz się ze światową kolarską elitą, do której od powstania ProTour należy również TdP. Co w zawodowym peletonie mówi się o imprezie organizowanej przez Czesława Langa?
...że są ładne kobiety w Polsce.
- W tym roku zobaczymy na trasie wiele kolarskich gwiazd. Choć TdP od dwóch lat jest bardziej wypłaszczony, to jednak nie wygrywają go sprinterzy. W kim upatrujesz tegorocznego zwycięzcę?
Ciężko mi powiedzieć, na pewno ktoś, kto nie pojechał na Vueltę szykować formy na mistrzostwa świata, a ma zamiar w nich walczyć...lub całkiem przypadkowy zwycięzca, jak rok temu, którego wyłoniły praktycznie ostatnie 2 kilometry wyścigu. Nie do przewidzenia.
- Polskie kolarstwo zawodowe przeżywa od kilku lat regres, dlatego PZKol wspólnie z organizatorami TdP wpadli na pomysł wystawienia w tym wyścigu reprezentacji Polski. Czy dominujący w kraju kolarze tacy jak Jeżowski i Kiendyś mają szanse powalczyć ze światową czołówką sprintu?
Póki wyścig trwa, każdy ma szanse, ale swoja drogą wiem, że niektóre drużyny złożyły protest przeciwko startowi kadr w wyścigach amatorskich, bo zawodnicy ci nie podlegają takim samym regułom, jak zawodnicy ProTour. Wystarczy zobaczyć, że najcięższe etapy na Giro wygrywali zawodnicy z mniejszych drużyn, a potem nie do końca to tak kolorowo wyglądało...Swoja droga wierzę jak najbardziej w dobre intencje kolegów z „kadry” Polski.
- Od przyszłego roku zmieniasz ekipę, podpisałeś już kontrakt z włoskim Liquigasem. Wiesz już jakie plany i zadania czekają Cię w ekipie, której największą gwiazdą będzie Ivan Basso? Nadal będziesz luksusowym gregario, czy może będziesz miał okazję pojechać na własne konto, w którymś z Wielkich Tourów?
Chciałbym się stać najlepszym gregario dla liderów walczących o zwycięstwo w Wielkich Tourach i mam nadzieję, że mogę być jeszcze lepszy niż w tym roku. Giro pojadę z Ivanem, ale nie wiem jeszcze, czy również Tour.
Rozmawiała: Martyna M. Kobylińska
źródło: pro-cycling.org
foto: TomAsz forums.rowery.org
poniedziałek, 1 września 2008
Do innych widoków byłem w tym roku przyzwyczajony
Przyznam że ciężko jest się ścigać widząc jak pod górę pół grupy odjeżdża. Do innych widoków byłem w tym roku przyzwyczajony. Tak żeby było bardziej obrazowo to czuje się jakby ktoś mi tyłek skopał, zaś nogi i plecy kijem zbił. W tym momencie nawet sam nie wiem jakby było gdyby nie kraksa. W końcu jak nie idzie to ciężko szukać tego powodów. Wiem jedno. Zależy mi na końcówce sezonu, ale jeśli nie dojdę do siebie w trakcie Tour de Pologne to dam sobie chyba spokój. O ile tylko dyrektorzy mi na to pozwolą, bo widząc że zmieniam ekipę to by najchętniej kazali mi się ścigać do samego Japan Cup. Na szczęście na koniec października mam już ciekawsze plany!
foto: www.corvospro.com