czwartek, 12 marca 2009

Cały zeszły tydzień Saper spędził trenując ze mną

Cały zeszły tydzień poprzedzający Tirreno - Adriatico "Saper" spędził trenując ze mną po górach, tak więc muszę od razu powiedzieć że jemu najbardziej kibicuje oglądając ten wyścig. Bez śmiechu, powiem że jest mocny. Waży ode mnie 20 kg więcej, a nie odpuścił ani jednego treningu w górach żeby może pojechać gdzieś po płaskim. W siedem dni trenowaliśmy 5 dni od 4 do 6 godzin, robiąc naście tysięcy metrów w górę. Przyznał jednak że miał cholerne szczęście, że padało dwa dni pod rząd i mógł oddech złapać. Rozmawiałem parę dni temu przez telefon z Ballanem i zapewniałem go, że będzie zadowolony z polskiego gregario na klasykach. Az sam jestem ciekaw.

A ja na razie jestem w Polsce. Muszę trochę odpocząć psychicznie, bo jak się zacznę ścigać to już będę przez kilka miesięcy cały czas na walizce siedział. Przyznam, że nawet pogoda mnie nie męczy w kraju, mam przez nią więcej motywacji do wykonania tutaj jeszcze lepszej pracy. Miły akcent w Bydgoszczy, grupa kibiców założyła Fan Klub Sylwassa. Cieszy mnie każdy kibic, co tu dużo mówić.

poniedziałek, 2 marca 2009

wtorek, 10 lutego 2009

Pierwsze starty i kolejne zwycięstwo mojej ekipy

"Benna" już na zgrupowaniu mówił, że czuje się dobrze i w ostatnich dwóch dniach to potwierdził. Jak zawsze wygrana dobrze na robi na morale całej ekipy. Ja tu trenuje, staram się nie przemęczać, ale i tak przyznam, że się męczę. Brakuje mi rytmu wyścigu po wielu siłowych treningach. Od początku stycznia przejechałem około 3.500 kilometrów, ale co ważniejsze ponad 35.000 metrów w górę. To się czuje przy szybkim kręceniu na wyścigu. No cóż takie mam założenie, taki plan pracy. Mam jeszcze czas na dojście do formy, jednak już teraz widzę że dobrze mi zrobi te kilka dni wyścigowych.

Fot: www.corvospro.com

czwartek, 5 lutego 2009

To już PIĄTE zgrupowanie w barwach Liquigasu

Z jednej strony można przez to nieźle w głowę dostać, ale z drugiej jest okazja spokojnie i dobrze potrenować. W Calpe mamy 18-20 stopni Celsjusza, zaś w Italii cały czas pada. A co dopiero wspominać o warunkach w Polsce. Ostatni weekend pojechałem trenować w okolicach Monte Carlo, do Leo. Ale o tym już trochę pisała moja żona. Lubię tamte okolice, można wjeżdżać już wyżej bo jest cieplej. Przy tym przejechać dużo więcej metrów w górę o tej porze roku niż w moich okolicach.

Za trzy dni zacznę sezon. Nawet się cieszę, bo myślę że przyda mi się trochę szybciej nogą poruszać tzn. w tempie wyścigowym, po dużej ilości treningów siłowych. Czuje się tak jak czuć się powinienem w tym okresie. Jeszcze trzy miesiące do Giro. Tak więc spokój.

Foto: Kasia Szmyd

Na Lazurowym Wybrzeżu

Ostatnie dni stycznia spędziliśmy na Lazurowym Wybrzeżu. Częściowo turystycznie, częściowo na rowerze... W praktyce "częścią rowerową" zajął się Sylwek, a ja zwiedzałam riwierę. :)

Okolica między Menton a Niceą nawet o tej porze roku robi duże wrażenie! Czarujące miasteczka, pełne wąskich uliczek i starych kościołów, kolorowe kawiarenki z cudacznymi, owocowymi słodkościami, maleńkie sklepiki o niepowtarzalnej atmosferze... Widać tam cały urok południowej Francji! A do tego Alpy i przepiękne morze! Większość czasu spędziliśmy w Menton - ponoć najcieplejszym miejscu Lazurowego Wybrzeża, położonym zaraz za włoską granicą. W trakcie treningów Sylwek balansował więc między Francją a Włochami... i między Francją a Monaco :)  W tym ostatnim państwie mieliśmy też okazję zobaczyć zabytkowe samochody rajdowe, przygotowane do "Rallye Monte Carlo Historique" - modele znane z rajdów lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych! W zwiedzaniu i treningach towarzyszył nam Leo, który na co dzień mieszka w Monte Carlo. Zaledwie trzy dni wyjazdu, a cały worek wspomnień... :)Foto: Kasia Szmyd

niedziela, 18 stycznia 2009

Praca kolarza jest wyjątkowa

... z jednej strony pozostawia bardzo dużo swobody, dowolności w organizacji czasu i planowaniu treningów, ale jednocześnie stawia całe mnóstwo wymagań i tak wiele uczy! Patrząc na nią każdego dnia i w pewien sposób w niej uczestnicząc widzę, że jest to codzienna praca nad sobą, która nie kończy się po powrocie z wyścigu lub treningu. Jazda w każdych warunkach, często dość ekstremalnych, właściwa dieta, czas snu, siłownia, ćwiczenia w domu, masaże, zgrupowania... Wszystko to każe narzucić sobie pewne ograniczenia, wybierać to, co często mniej wygodne i cały czas dążyć do celu. Myślę, że właśnie dlatego kolarstwo tak bardzo uczy odpowiedzialności i prawdziwej pokory. Jednocześnie - a raczej przede wszystkim - jest pasją, to widzę na każdym kroku. Pasja i sposób na życie - niesamowite połączenie, które tak bardzo kształtuje człowieka! Dla mnie, jako żony Sylwka, to właśnie jest w kolarstwie najpiękniejsze.

Kasia Szmyd

Nowe barwy

... do których jeszcze ciężko mi się przyzwyczaić. Nowy rower, który lubię. Nowi koledzy w ekipie, których jednak dobrze znam od lat, ale zawsze byli jakby po drugiej stronie. Wiem, że ta zmiana była mi potrzebna. To dodatkowy impuls, zastrzyk motywacji. Będzie się ode mnie więcej wymagać, będę się ścigał z silniejszymi kolarzami, trudniej będzie się dostać do składu na ważne wyścigi.

No i początek roku. Znów czuje się starszy kolarsko a to przede wszystkim przez świadomość że nie będzie już obok Leo, który był od zawsze czyli odkąd przeszedłem na zawodowstwo. Teraz mam kolejne, czwarte już zgrupowanie w Liquigasie. Na nim tylko czternastu ludzi bo reszta się ściga w Australii i Argentynie. Dużo kilometrów, również praca na rowerach czasowych. Później kolejny obóz w Calpe od 2 lutego i tam nowy dla mnie początek sezonu. To znaczy Challenge Majorka od 8 lutego. Reszta planu powinna pozostać niezmieniona aż do Giro w porównaniu z zeszłym rokiem tzn. Coppi, Trentino, Romandia i Giro.

Foto: Kasia Szmyd

środa, 31 grudnia 2008

Najlepsze życzenia

Wszystkiego dobrego Sylwestrze z okazji imienin a w nowym roku bezkolizyjnych wyścigów i dobrej nogi:)

niedziela, 16 listopada 2008

Podróż poślubna całkiem milo nam mija

Manhattan robi niesamowite wrażenie. Jutro zobaczymy jak nas Floryda przywita. Co do wydarzeń w kraju. Zastanawiam się nad postawą jednej osoby od której wiele zależy, a generalnie nie przejmuje się ona tym czym zarządzą. Ją mogę jeszcze jakoś zrozumieć, ale zachowanie kilkunastu innych osób od lat związanym z kolarstwem, które z założenia powinny być pasjonatami tego sportu nie bardzo. Te osoby dalej głosują na NIE dla polskiego kolarstwa czyli za dalszym jego upadkiem i zgadzają się patrzeć na to jak jedzie ono po równi pochyłej od około dziesięciu lat. Nie będzie lepiej, wszyscy to wiemy i wciąż się na to zgadzamy.

sobota, 8 listopada 2008

Uroczyste podsumowanie sezonu 2008 w Istebnej

Takiego podsumowania sezonu jeszcze w Polsce nie było! 8 listopada zjechali do Istebnej zarówno zawodnicy jak i kibice, zawodowcy i amatorzy. W sali gimnastycznej miejscowego gimnazjum wszyscy przeżyli niezapomniany wieczór. Gośćmi specjalnymi spotkania byli: najlepsza polska zawodniczka MTB, srebrna medalistka Igrzysk w Pekinie Maja Włoszczowska oraz najlepszy polski kolarz szosowy Sylwester Szmyd.

Tekst: Adam Probosz
Foto: adamonik

Uroczyste podsumowanie sezonu 2008 w Istebnej