
czwartek, 5 kwietnia 2007
Zdecydowanie nastawiam się na walkę

sobota, 31 marca 2007
Dziś etap był ciężki
To znaczy wymagający nie tylko nóg, ale też koncentracji. Zmęczyłem się, cóż za przyjemność tak się męczyć czyli strzelać pod górę i dochodzić, walczyć o utrzymanie się z najlepszymi. Całkiem inaczej niż rok temu. Tak lepiej, bo to oznacza, że z kondycją jest trochę do tyłu i w sumie nie martwi mnie to ani trochę, a wręcz jest przeciwnie. Od środy, a w zasadzie od czwartku czeka mnie Bergamasca, Będę chciał na niej powalczyć o jak najlepsze miejsce. Na metę dzisiaj przyjechałem w zasadniczej grupce około 30 kolarzy, a właściwie 20 metrów za nią. Swoją wyższość nad resztą na tym etapie pokazali Ricco' i Scarponi.
czwartek, 29 marca 2007
Tak jak przypuszczałem większej selekcji nie było

Trochę się wieczorem zdenerwowałem, bo nagle wyskoczyła mi "Bergamasca" (Settimana Lombarda) i muszę ją jechać. Część kolarzy będzie w Belgii, inni w Hiszpanii na Vuelta al Pais Vasco a kto w domu ten na Bergamaskę. Nie lubię takich zmian planów, szczególnie, że dowiaduje się o tym dziś a "Martino" był święcie przekonany że mi to już dawno temu powiedział. Dalej jednak do Tour de Romandie nie powinienem się ścigać. Mam taką nadzieję, bo w przeciwnym razie konkretnej pracy po górach i za motorem nie będę miał kiedy zrobić. Cóż takie życie kolarza: z hotelu do hotelu. Wierzę jednak ze pojadę ładny wyścig, bo jest ciężki.
środa, 28 marca 2007
Settimana Coppi e Bartali

Dziś już obyło się bez deszczu Powiem że tak jak cały zeszły tydzień nie czułem się najlepiej na pierwszych podjazdach. Jednak na koniec były dwa bardzo dobrze mi znane wzniesienia. Pod pierwszy odjechał Konstantin Siwcow i nasz Morris Possoni. Pod drugi ruszyli za nimi Riccardo Ricco z Michaelem Rogersem, Massimo Giuntim i Michele Scarponim. Od tego momentu ze mną było już lepiej ale jeszcze nie było mnie stać na to żeby z nimi wjechać. Zostałem w kolejnej około 10-osobowej grupce. Ze zjazdu doszło do nas jeszcze kilkunastu zawodników i tak zostało do mety. Nie było źle. W sumie cieszę się, że odnalazłem dobre odczucia pod górę.
Jutro meta pod górę, ale nie zanosi się na wielką selekcję. Parę lat temu na jej szczycie zaprezentowała się blisko 40-osobowa grupka.
niedziela, 25 marca 2007
San Remo

Ja trochę potrenowałem, ale nie do końca tak jak chciałem. W ostatnim tygodniu mieliśmy tu powrót zimna, który trochę podciął mi nogi i możliwość jeżdżenia po większych górach. Settimana Coppi e Bartali, w którym startuje od wtorku będzie etapem przygotowawczym. Nie czuje się jeszcze na siłach by nawiązać walkę. Nowością w tym wyścigu będzie meta pod górę i oczywiście o tym etapie myślę najbardziej.
Później zostaną mi trzy tygodnie bardzo ciężkiej i ostrej pracy. Myślę, że będą to dni najbardziej intensywne pod każdym względem. Kolejny start to Giro d'Oro i Giro del Trentino gdzie spotkam również Damiano. Jednak nie będzie go na Tour de Romandie z czego nie pozostaje mi nic innego jak się cieszyć. A potem już wielkie Giro. Niby to długo jeszcze, a jednak nie ma wcale za wiele czasu.
sobota, 10 marca 2007
Na ostatnich 3 kilometrach mieliśmy dość ciężki podjazd

piątek, 9 marca 2007
Gór w tym roku nie było

Gór w tym roku nie było, a jedyny długi podjazd miał być wczoraj no ale niestety ... Ponieważ na ostatnim etapie Murcii co roku dojeżdżamy do mety całą grupą, zaś "Napo" jeszcze nie wygrał to właśnie na tym będzie nam zależało w niedzielę. W sumie może dobrze że sobie odpocznę tydzień od gór. Sądzę, że źle mi nie zrobi trochę tu szybciej nogą pokręcić.
środa, 7 marca 2007
Zacząłem zatem sezon 2007

Brawa dla Michała. Nie przespał właściwego momentu i nie zgubił się na rantach. Dla mnie testem miała być tutejsza czasowa, ale słyszałem że podjazdu jest właściwie tylko 3 kilometry w końcówce. Tak więc niestety nie ma to zbyt wiele wspólnego z prawdziwą czasówką pod górę.
poniedziałek, 19 lutego 2007
Miło było trenować z "Rybą"

Poza tym nic nowego. Trenuje - raz idzie lepiej, innym razem gorzej. Jeździmy z "Leo" jak zawsze dużo po górach. Dziś byłem z "Leo" i "Gibo" zobaczyć drugą metę pod górę tegorocznego Giro czyli Signora della Guardia. Ładny podjazd, a do tego jeszcze o tyle ciekawszy, że praktycznie cały etap - którego połowę przejechaliśmy - prowadzi po hopkach i bez płaskiego terenu wzdłuż morza tzn. wybrzeżem liguryjskim. Sam etap zresztą będzie startować praktycznie z mojego domu. Pierwsze zwycięstwo w ekipie już mamy tak więc morale od razu dobre. Pozdrawiam wszystkich - do usłyszenia.
środa, 7 lutego 2007
Małe uaktualnienie planu startowego
Zacznę jednak od Vuelta a Murcia, ale chyba bez Clasica de Almeria. Potem znowu raczej pojadę Settimana Coppi-Bartali niż Criterium International. Na początku kwietnia na własną prośbę nie pojadę Vuelta al Pais Vasco. Być może w tym czasie wystartuję Bergamasce czyli Settimana Lombarda. Tuż przed Giro d'Italia prawie na 100% pojedziemy Romandię w składzie, który "Martino" chciałby już widzieć na Giro. Takie są przymiarki, ale później zawsze coś się może jeszcze zmienić, jak pokazuje doświadczenie prawie na pewno tak będzie. Na zgrupowaniu wszystko w porządku, jeździmy, trenujemy, a ja staram się jak najwięcej odpocząć, bowiem w domu nie zawsze jest ku temu sposobność.
niedziela, 28 stycznia 2007
Odwołano Vuelta a Murcia

sobota, 27 stycznia 2007
U nas w Italii też znaczne pogorszenie pogody

Generalnie treningi jeszcze spokojne, ostre koło, siłownia. Parę dni temu zrobiłem test z trenerem i jestem 25 wat do tylu w porównaniu z zeszłym rokiem. Ok, nie ma problemu. Tak lepiej i tak ma być, w zeszłym roku było przecież super już na 2 miesiące przed Giro. W tym sezonie możemy się spóźnić z formą o miesiąc żeby na Giro być w 100% formie przez cały wyścig.
Poza tym spokój. Życie w Versilii toczy się swoim biegiem. Ludzi mało - "Lungomare" puste. Od paru dni mamy tu jednak niezłą grupkę profich. Poza tubylcami do których dołączył Michał Gołaś trenują tu teraz Jorg Jaksche (tak jak w grudniu) oraz Thomas Dekker i Tyler Hamilton. Poza nimi jeszcze kilku Rosjan z Team Tinkoff.
poniedziałek, 1 stycznia 2007
Słów kilka o moim planie startów na najbliższy sezon
Powinienem zacząć się ścigać 4 marca na Clasica de Almeria i dalej tak jak w ostatnich trzech latach kontynuować starty poprzez Vuelta a Murcia w dniach 7-11 marca. Być może wcześniej wystartuję GP Costa degli Etruschi (10 lutego) lub/i Trofeo Laiguelia (20 lutego) ale to powiedzmy, że jest na razie poza planem startów. Później po małej Vuelcie miałbym trzy tygodnie przerwy do Criterium Internacional. Tam wiadomo dwa dni ścigania - weekend 31 marca i 1 kwietnia. Tydzień później start w Vuelta al Pais Vasco (9-14 kwietnia). Do tego momentu byłby to plan również Damiano tyle, że on zacznie jednym wyścigiem wcześniej czyli Ruta del Sol lub Vuelta a la Comunitat Valenciana.
Kolejny i zarazem mój ostatni start przed Giro to byłoby Giro del Trentino (24-27 lipca). W Trentino Damiano nie wystartuje i jak mi mówił "Martino" mógłbym swój wyścig jako lider tam pojechać. Ja będę jednak nalegać żeby wystartować również w Tour de Romandie (1-6 maja). Natomiast po Giro tak jak w ubiegłym roku pojadę Criterium du Dauphine Libere (10-17 czerwca). Później myślę by pojawić się na starcie MP ze startu wspólnego.
Następnie chcę od Brixia Tour (26-29 lipca) rozpocząć przygotowania poprzez Volta ao Portugal (4-15 sierpnia) do Vuelta a Espana jako główny cel na drugą część sezonu. Po Vuelcie Mistrzostwa Świata w Stuttgarcie oraz WSZYSTKIE pozostałe wyścigi w jakich moja grupa będzie startować. "Martino" jak rozmawialiśmy o moich startach to dał mi na wstępie plan startów Lampre na cały sezon i powiedział: "To Twój plan!". Śmieje się bo rzeczywiście ścigam się więcej od innych. Tym razem jednak "Martino" chciał abym do Giro przejechał mniej wyścigów niż w zeszłym roku i dzięki temu bardziej świeży wystartował w narodowym Tourze.
Pogoda sprzyja, jeżdżę ile się da, jednocześnie chodząc na siłownie. W tygodniu wrócę do Italii, a potem do 1 lutego jadę na trzecie zgrupowanie ekipy, wcześniej odpuszczając to drugie które zacznie się 12 stycznia w Terracinie.
Kolejny i zarazem mój ostatni start przed Giro to byłoby Giro del Trentino (24-27 lipca). W Trentino Damiano nie wystartuje i jak mi mówił "Martino" mógłbym swój wyścig jako lider tam pojechać. Ja będę jednak nalegać żeby wystartować również w Tour de Romandie (1-6 maja). Natomiast po Giro tak jak w ubiegłym roku pojadę Criterium du Dauphine Libere (10-17 czerwca). Później myślę by pojawić się na starcie MP ze startu wspólnego.
Następnie chcę od Brixia Tour (26-29 lipca) rozpocząć przygotowania poprzez Volta ao Portugal (4-15 sierpnia) do Vuelta a Espana jako główny cel na drugą część sezonu. Po Vuelcie Mistrzostwa Świata w Stuttgarcie oraz WSZYSTKIE pozostałe wyścigi w jakich moja grupa będzie startować. "Martino" jak rozmawialiśmy o moich startach to dał mi na wstępie plan startów Lampre na cały sezon i powiedział: "To Twój plan!". Śmieje się bo rzeczywiście ścigam się więcej od innych. Tym razem jednak "Martino" chciał abym do Giro przejechał mniej wyścigów niż w zeszłym roku i dzięki temu bardziej świeży wystartował w narodowym Tourze.
Pogoda sprzyja, jeżdżę ile się da, jednocześnie chodząc na siłownie. W tygodniu wrócę do Italii, a potem do 1 lutego jadę na trzecie zgrupowanie ekipy, wcześniej odpuszczając to drugie które zacznie się 12 stycznia w Terracinie.
sobota, 23 grudnia 2006
WESOŁYCH ŚWIĄT

Jeżdżąc zaś któregoś dnia na MTB odkryłem w lesie wąski, asfaltowy i cholernie sztywny podjazd. Zjechałem na dół i znalazłem połączenie z normalnie uczęszczanymi drogami. To najsztywniejszy podjazd z dotychczas mi znanych w tej okolicy. Myślę, że wejdzie na stałe do planu treningowego. Tym bardziej, że nawet Damiano jak z nim ostatnio rozmawiałem mówił żebym co jakiś czas pojechał sztywny podjazd (to akurat zawsze robię) bo Zoncolan jest trudny do opisania i tak sztywny, że Cunego uważa, iż jest tam 8-9 kilometrów takich jak w najcięższym momencie znanego nam obu bardzo dobrze San Pellegrino in Alpe, gdzie momentami jest 16-18%. Zobaczymy jak to z tym Zoncolan będzie.
Cieszę się, że w Polsce mamy ładną pogodę. Brak śniegu i mrozu. Można jeździć. Zaraz po Świętach napiszę o swoim planie startów i przemyśleniach na ten temat. WESOŁYCH ŚWIĄT życzę wszystkim kibicom kolarstwa, osobom które mi kibicują i wspierają w mojej pasji i pracy jaką jest kolarstwo. Ze swojej strony w Nowym Roku dołożę wszelkich starań aby dostarczyć Wam wszystkim jeszcze więcej emocji i powodów do radości.
sobota, 2 grudnia 2006
Giro d'Italia

Gór nie za wiele ale i znów nie tak ciężkie te podjazdy. Wbrew mojemu pierwszemu odczuciu, gdzie myślałem że (jak zawsze) jest więcej podjazdów sztywniejszych. Tak przecież pierwsze dwie mety pod górę Montevergine i Santuario della Nostra Signora Guardia nie są podjazdami ciężkimi. Dalej etap we Francji - klasyka, coś pięknego z Izoard w końcowce czy późniejsza czasówka pod gorę do Oropy to też podjazdy które mi świetnie pasują. Problematycznym może być "il tappone" (etap królewski) z Trento do Tre Cime Lavaredo oraz Monte Zoncolan ale to już krótkie sztywne odcinki. Mało czasówek, ale jest jazda druzynowa na czas. Mam po co trenować. Dziś kolejna przejażdżka z "Leo" . Jutro pojadę już z grupą "Pety", ale tylko powiedzieć "cześć" bo on już od blisko miesiąca trenuje i pedałuje w całkiem innym rytmie.
Zapomniałem wspomnieć, że w czasie mojego pobytu w Polsce odwiedziłem serdecznego przyjaciela po fachu Darka Baranowskiego dzieląc poza rowerem również inną pasję hobby. Zrobiliśmy Depeche Party - działo się, oj działo. Impreza skończyła się prawie o świcie jak dobre wesele. Mam szczerą nadzieję, że będę mógł jeszcze pedałować w profesjonalnym peletonie razem z "Rybą".
Subskrybuj:
Posty (Atom)