sobota, 17 października 2009

Cudów nie było

Wygrał faworyt i gość zdecydowanie w najlepszej dyspozycji w końcówce sezonu, ja tak jak się czułem cały tydzień źle, słabo i bez sił, tak samo było i dziś na wyścigu. 

Ghisallo przejechałem chyba tylko dlatego, że w historii tego wyścigu, na tej trasie, nie widziałem nigdy tak dużej grupy na szczycie tego bardzo ważnego w rozgrywce całego wyścigu podjazdu.

Jutro oficjalna kolacja ekipy Liquigas kończąca tegoroczny sezon a od poniedziałku zacznę już mocne przygotowania do sezonu 2010... na dobry początek dobrze się regenerując i odpoczywając!

foto: bettiniphoto.net

piątek, 16 października 2009

Cały tydzień wyjęty

W poniedziałek po Giro Emilia coś mnie ścięło, jakiś wirus, podziębienie. Słabość w nogach, ból w kościach i niechęć do czegokolwiek. Od wczorajszego popołudnia jakby lepiej, ale cały tydzień wyjęty. Zastanawiałem się nawet czy jest sens jutro startować ale dyrektor mnie przekonał bym przyjechał tak wiec jadę. 

Co będzie to będzie, łatwo się nie poddam, ostatni start, wyścig który bardzo lubię a który jest też bardzo trudny do interpretacji. Można go wygrać z góry lub pod górę, na finiszu, lub odjeżdżając pod Ghisallo. Nigdy nie wiadomo jak się ułoży bo co roku to inna historia.

Trzech polaków, całkiem miło. Huzar w świetnej formie, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył na Emili, a i Goły jak widziałem na treningach też się źle nie czuje...

czwartek, 15 października 2009

Trasie TdF nic nie brakuje

W ostatnich latach trasy były takie sobie, przyszłorocznej nie brakuje niczego. Nareszcie klasyczny wielki tour!  Na odcinkach brukowych faworyci powinni sobie poradzić, kłopoty może mieć tylko Basso, bo on kiepsko się czuje na takiej nawierzchni. Dla mnie spokój, mogę stracić więcej czasu, byle tylko uniknąć kraksy.

Cieszę się, że nie będzie jazdy drużynowej na czas, ona często fałszuje wyniki rywalizacji. W tym roku Sastre i Evans stracili szansę na zwycięstwo właśnie po drużynówce. Wiadomo było, że w górach nie zdołają odrobić takich strat do Contadora, co na pewno wpłynęło także na ich morale.

No i tylko jedna jazda indywidualna na czas. W ostatnich latach były dwie czasówki indywidualne, co dawało 80 czy 100 kilometrów. Teraz tylko jedna o długości 51 km i moim zdaniem to wystarczy.

Dwa razy Tourmalet? I bardzo dobrze! Tylko raz jechałem ten podjazd i bardzo mi się podobał.

Jeśli chodzi o mojego, lidera to myślę, że także jest bardzo zadowolony. Dużo nie za sztywnych podjazdów, które pokonuje się w równym, mocnym tempie. Mniej będzie zmian rytmu, a to dla Ivana lepiej. No i tylko jedna czasówka. Widzieliśmy w tym roku, że jazda na czas nie jest jego mocną stroną, więc na pewno ucieszyła go ta wiadomość.

źródło: eurosport

wtorek, 6 października 2009

Konkurs rozstrzygnięty

Nagrodę otrzymuje Przemek Kwiecień, gratulujemy. Prawidłowa odpowiedź to; trzy starty, Lizbona - 2001, Hamilton - 2003 i Mendrisio 2009.

Fot: Paweł Urbaniak

sobota, 3 października 2009

Konkurs

Redakcja bloga ogłasza kolejny konkurs. Tym razem do wygrania spodenki w barwach narodowych (z napisem liquigas), jedne z kompletu Sylwka z MŚ w Mendrisio (nowe, w rozmiarze S). Pytanie konkursowe brzmi; Ile razy Sylwester Szmyd startował w Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym elity? Proszę podać daty występów. Wśród pierwszych dwudziestu prawidłowych odpowiedzi rozlosujemy nagrodę. Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres:  sylwesterszmyd@gmail.com

Fot: Paweł Urbaniak

poniedziałek, 28 września 2009

Podsumowanie Mendrisio

Chyba nie ma nic bardziej niesamowitego od wygrania MS na drogach po których od wielu lat się trenuje i gdzie się mieszka (Cadel od dawna mieszka w Stabio pod Mendrisio)... tak sobie pomyślałem. Cieszę się, bo generalnie ma często pecha, jest silny a szczęście mu nie sprzyja. Pamiętam jak w tym roku w czasie rozmowy ze mną narzekał, że wciąż jest wśród najlepszych lecz co z tego jeśli nigdy nie wygrywa.

Tak jak myślałem, mój największy problem czyli zaczynanie podjazdów z czuba, utrzymanie i walka o pozycje spowodował, że zmarnowałem mnóstwo energii praktycznie za każdym razem zaczynając podjazd bardziej z tyłu i przechodząc do przodu, ulegając siłą rzeczy naciąganiu grupy na zjazdach i musząc wciąż nadrabiać. Zbyt łatwo siedzieć przed TV i mówić, że trzeba jechać z przodu, być czujnym, ale wszyscy to wiedzą i wszyscy tego chcą, a mnie jest ciężko się przepychać. Tak więc na koniec, na przedostatniej rundzie na odcinku 12% zabrakło mi nóg, chociaż przyznam, że w tym momencie byłem raczej z przodu, na kole Sancheza. Patrząc na suchy wynik i przede wszystkim okoliczności (interwałowa trasa), powiem, że jestem zadowolony, słaby nie byłem. Jechaliśmy dosyć pasywnie, ale taką trzeba było przyjąć taktykę bo trasa była zbyt wyczerpująca. Proszę zauważyć, że praktycznie do ostatnich dwóch rund nie było widać Evansa, Sancheza czy Cancellary.

Skład Polski był silny, praktycznie każdy z kolegów w momencie kiedy na 11 rundzie poszedł odjazd 28 ludzi wykazał gotowość do ciągnięcia, czy jakiejkolwiek pomocy przy ewentualnym przeskoku. Zresztą cały wyścig czułem, że mogę na nich liczyć w każdym momencie. A i samo przyjęcie mnie (uogólniając), przez Pzkol bardzo życzliwe. Miło!

No i Purito, kurcze, już myślałem, że będzie Mistrzem Świata!

Fot: Paweł Urbaniak

piątek, 25 września 2009

Po Vuelcie

Dwa dni w Madrycie z żoną, w czwartek ostatni i jedyny mocny trening w tym tygodniu, a dziś jadę już do Lugano.

Tegoroczna Vuelta uświadomiła mi, że mogę skończyć Wielki Tour w top 10 i nie musi to graniczyć z cudem, wydaje mi się, że gdybym nie musiał ciągnąć i jechać zawsze pod Ivana to skończyłbym w dziesiątce. Ale to tak na przyszłość, może kiedyś taka wiara i świadomość się przyda.

W niedzielę startuje z myślą by walczyć, przejechać spokojnie cały wyścig i w końcówce być wśród najlepszych. Trasa nie jest wymarzona, ciężka ale z ciągłą zmianą rytmu czego nie lubią moje nogi. Do tego w początkowej fazie wyścigu gdzie będzie jeszcze dużo zawodników trzeba jeździć bardziej z przodu niż z tyłu peletonu. O faworytach nie będę pisał, oni są znani, i myślę, że jak zwykle włoska i hiszpańska reprezentacja będą patrzeć na siebie i kontrolować całą sytuację.  

foto: Joaquím Rodríguez

czwartek, 24 września 2009

Myślę, że oczekiwania wobec Maćka były zbyt wysokie

Każdy, kto śledził jego karierę wie, że jego specjalnością są krótkie i płaskie czasówki. W tym rzeczywiście zrobił w ostatnich sezonach ogromny postęp, czego potwierdzeniem była świetna jazda w prologu Vuelta Espana. Poradził sobie także na dłuższym dystansie pod koniec tego wyścigu, ale po pierwsze trasa była płaska i o 20 kilometrów krótsza niż w Mendrisio a po drugie, on sam był zdziwiony swoim wynikiem. Trzeba też pamiętać o tym, że w wyścigu dookoła Hiszpanii Maciek wykonywał najcięższą pracę na płaskich i pagórkowatych kilometrach. Był po prostu najmocniejszy w ekipie wśród kolarzy przeznaczonych do takich zadań. To była ciężka, trzytygodniowa harówka, nic więc dziwnego, że jego organizm nie zdążył się całkowicie zregenerować. Dlatego uważam, że marzenia o pierwszej dziesiątce mistrzostw świata były zdecydowanie na wyrost. Może za dwa, trzy lata, Maciek będzie w stanie rywalizować z najlepszymi na dłuższych i pagórkowatych trasach, ale dziś jest specjalistą od krótkich czasówek i na takich etapach możemy liczyć na jego bardzo dobra jazdę.

źródło: eurosport.pl foto: corvospro

środa, 23 września 2009

Analiza zespołu na Vuelcie

Kiedy rozpoczyna się wyścig z nadzieją na wygraną i nie osiąga się nawet podium nie można oczekiwać, że ocena końcowa będzie lepsza od tej oczekiwanej. Poza tym nawet osiągnięcia etapowe były nikłe z Bennatim jadącym na poziomie niższym od swych możliwości. Oto całe wyjaśnienie Vuelty dostatecznej, lecz niezbyt pozytywnej.
O Sylwku:
Lepszy niż Basso, to Polak wykonał w pełni swoje obowiązki.

żródło: www.cicloweb.it

przygotował: Daniel Marszałek

Wadecki: Szmyd liderem polskiej reprezentacji

Sylwester Szmyd (Liquigas) będzie liderem polskiej reprezentacji w wyścigu ze startu wspólnego podczas mistrzostw świata w szwajcarskim Mendrisio. - Trasa powinna mu pasować - uważa trener kadry Piotr Wadecki. 

Według niego, rywalizacja w wyścigu elity odbywać się będzie na trudnej, górskiej trasie, co premiować będzie kolarzy wytrzymałych, takich, jak Szmyd. - Po dobrym występie w Vuelecie i w ogóle udanym sezonie uważam, że bardzo dobrze poradzi sobie w takich warunkach - powiedział trener polskiej reprezentacji.

Wadecki zapoznał się już wstępnie z pętlą, na której toczyć się będzie rywalizacja o tęczową koszulkę mistrza świata. To utwierdziło go tylko w przekonaniu, że Szmyda stać na dobry rezultat. - Stać go na "dziesiątkę", a przy odpowiednim scenariuszu wyścigu nawet na wyższą lokatę. Sądzę, że do mety dojedzie niewielka grupka naprawdę mocnych kolarzy i mam nadzieje, że będzie w niej Polak - dodał Wadecki.

W poniedziałek do Mendrisio dotarli kolarze, którzy wystąpią w jeździe indywidualnej na czas. Reszta dotrze do Szwajcarii w piątek.

źródło: eurosport, foto: Kasia Szmyd

poniedziałek, 21 września 2009

Gregario fenomenale

W podsumowaniu Vuelty na włoskim portalu "cicloweb" Sylwek zasłużył sobie na notę 7,5 - równą tej którą otrzymał drugi w całym wyścigu Samuel Sanchez czy też podwójni zwycięzcy etapowi Fabian Cancellara i Damiano Cunego.

Wyżej ocenieni zostali tylko czterokrotny triumfator etapowy Andre Greipel i zwycięzca całego wyścigu Alejandro Valverde. Znacznie niżej niż Sylwek zostali ocenieni dwaj liderzy Liquigasu czyli Ivan Basso i sprinter Daniele Bennati.

Redaktor Mario Casaldi przy osobie Ivana Basso napisał: „Oczywiście nie brakowało mu wspaniałego robotnika, któremu dajemy notę 7,5 (mówimy o Polaku Szmydzie aby było jasne).”

Daniel Marszałek

Trasa MŚ w Mendrisio

piątek, 18 września 2009

Gdyby dziś meta była na szczycie!

Musieliśmy ruszyć pod przedostatnim podjazdem by rozwiać marzenia Gesinka o podium. To nie nasza wina, że się wywrócił i ciężko mu idzie, ale wyścig to wyścig. Możliwe, że Ivanowi też będzie ciężko w tej sytuacji utrzymać się na podium ale to zobaczymy dopiero jutro. 

Nie ukrywam, że gdyby dziś meta była na szczycie to wygrałbym etap. Spokojnie, gdybym zaatakował na przykład na dwa kilometry do mety nikt by za mną z generalki nie ruszył, a tylko ci ze mną zostali. Czułem się tak, że swobodnie mogłem jeszcze przyspieszyć, niesamowita noga! Jednak zbyt ważne było byśmy na szczycie byli wszyscy razem, Sanchez, Evans i Ivan z nimi.

Na zjeździe wiadomo, nie jest to moja mocna strona, nie znalazłem motywacji by bardzo dużo ryzykować na tych 17-tu  wymagających zakrętach, wiedząc, że i tak nie mam nic do zyskania. Swoją drogą, gdybym musiał z nimi zostać to byłoby mi ciężko, nie idą mi zjazdy w deszczu, kwestia głowy, stresu...? Jutro spokój, mocno ale bez przesady.

foto: www.lavuelta