
wtorek, 21 marca 2006
Nikt nie może mieć wątpliwości że wygralibyśmy tą drużynówkę

niedziela, 19 marca 2006
Długo nie pisałem, bo ciężko trenowałem

Bardzo dużo tego treningu. Damiano czuje się dobrze, widziałem że nieźle "kręcił" w sobotę. Mówił, że może trochę mu brakuje ale jest spokojny i zadowolony z tego jak na dzień dzisiejszy sprawy się mają. Dwa dni później, bez samochodu ale z "Leo" Piepolim zrobiłem sobie małą poprawkę konkretnego treningu po górach. Długie podjazdy na lączną sumę 4500 metrów przewyższenia i aż 7 godzin i 25 minut na siodełku! Od wtorku Settimana Coppi-Bartali, a "Martino" jak wcześniej pisałem myśli tylko o zwycięstwie. Zobaczymy. Zastanawiam się tylko z kim biorąc pod uwagę że dla Damiano to ma być ciąg dalszy treningów i przygotowań.
niedziela, 12 marca 2006
A ja trenuje

A ja trenuje i będę długo i dużo w tym roku trenować. Dziś na szczycie jednego z podjazdów (20-kilometrowego) było zero stopni. Tak mi przynajmniej polar pokazywał. Włochy Włochami ale i tu jest ostatnio zimno, nie dalej niż 100 kilometrów ode mnie padał dziś śnieg. Jutro przyjedzie do mnie Damiano na dwa dni. We wtorek i środę trenujemy razem. A on potem startuje Milano - San Remo. Dalej ścigamy się razem od 21 marca w Settimana Coppi e Bartali. "Martino" już nam zapowiedział, że jedziemy tam aby wygrać, żeby wszystkich "zgnieść" jak to ładnie ujął. Hmm, zobaczymy. Czasem mam wrażenie że według niego nikt inny się nie ściga. Faktem jest jednak, że ma zamiar wystawić najsilniejszy skład z możliwych na dzień dzisiejszy. Potem będę miał dłuższą przerwę. Odpuszczę sobie Vuelta al Pais Vasco, mimo iż mam ją w programie. Tak chciałem a i "Martino" uznał, że tak może być lepiej. Dalej to pewnie Giro del Trentino i Tour de Romandie. Ale to jeszcze zobaczymy.
Nie wspomniałem nic o ostatnim etapie Vuelta a Murcia. Umknęło mi przez długą podróż jaką miałem do domu. Wiatr, wiatr i jeszcze raz wiatr. Kolarze się wywracali przez te porywy. Gerolsteiner, który ciągnął peleton jechał od 13 do 18 km/h i w końcu kilka razy powiew wiatru zatrzymał całą grupę tak że musieliśmy się podeprzeć nogą o ziemię! Zrobiliśmy więc mały protest dla własnego bezpieczeństwa i anulowano ostatnie około 25 kilometrów. Start wznowiono dopiero na 3 kilometry przed metą. Niezła zabawa, ale sam miałem spore problemy na tym wietrze.
foto: www.corvospro.com
sobota, 4 marca 2006
Płacą mi za pracowanie na lidera

piątek, 3 marca 2006
Moje urodziny

Dziś miałem spokój. Nieduża strata do najlepszych, mała do Valverde który przecież potrafi pojechać dobrze na czas. Jechałem mocno, ale nie dawałem z siebie wszystkiego myśląc o etapie jutrzejszym. Od Damiano przez Figuerasa po innych wszyscy sugerowali mi żebym się dzisiaj przyoszczędził i raczej jutro spróbował powalczyć. Tak też powiedział Martino i z tą myślą dziś "kręciłem". Tak czy inaczej poziom jest mniej więcej ten co powinien być i mogłem urwać na pewno nie więcej niż 30 sekund, ale to nieważne. Czekamy na jutro, a będzie gorąco. Myślę, że Valverde nie liczy się już w "generalce" i jako, że ściga się w domu (wszak pochodzi z okolic Murcii) będzie chciał jutro wygrać. Santos Gonzalez musi jutro się zerwać i nadrobić sekundy nad Jose Ivanem Gutierrezem, a inni bierni też nie będą.
środa, 1 marca 2006
Zaczęliśmy, pierwszy etap Vuelta a Murcia za nami

poniedziałek, 27 lutego 2006
Trzech nowych

środa, 22 lutego 2006
Słów kilka o moich wynikach badań

sobota, 18 lutego 2006
Dziś i wczoraj trenowałem z trzema kolegami z ekipy
Wrócę do wykonanej pracy jak obiecałem. Dużo i ciężko. Dużo objętościowo, ale mniej gór i jeszcze więcej koncentracji na ćwiczeniach specjalistycznych. Ale spokojnie, spokojniej niż rok temu, mniej ponad progiem tlenowym, więcej w średnim zakresie tętna. Od grudnia ważę 2 kilogramy więcej a z drugiej strony mam prawie 2% mniej tłuszczu co oczywiście oznacza, że przybyło mi mięśni. W poniedziałek jadę do trenera zrobić test to się okaże również jak mój organizm przyjął wykonaną pracę tj. czy była ona dobra i przyniosła spodziewane owoce ... przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce okaże się na wyścigu.
"Martino" powiedział mi dziś mi że Vuelta a Murcia (1-5 marca) jedziemy spokojnie, a ja mam być przy Damiano czyli żadna nowość! Chcę to widzieć tzn. nie wierzę że Damiano nie będzie "próbować nogi" po górach. Wczoraj byli z nami na treningu młody Dekker i Flecha z Rabobanku i już sobie chłopaki wyścig urządzili pod jeden z cięższych okolicznych podjazdów. Damiano był pierwszy na szczycie. Zaskakuje mnie jednak niezła dyspozycja Thomasa. Myślę że się pokaże w pierwszej części sezonu. Co do naszej ekipy to kto uważnie śledzi wyniki wie że mamy już dwa wygrane wyścigi na koncie. Bardzo dobrze, bo nie będzie nerwówki w ekipie i będziemy mogli spokojnie szykować się do Giro.
Napiszę w poniedziałek po teście. Zobaczymy jak pójdzie. Najważniejsze by zwiększyć watt na progu, to bardzo istotne i dużo właśnie mówi o wykonanej pracy. Istotny jest też stosunek watt / waga.
wtorek, 7 lutego 2006
Zaczęło się
Cofnę się trochę do zimy. W Polsce tzn. w grudniu udało mi się dobrze popracować tzn. zrobić to co chciałem. Siłownia trzy razy w tygodniu, ostre koło przez miesiąc i rower. Nie straciłem ani jednego dnia pracy. W styczniu już tutaj jeździłem w towarzystwie "Białego" i "Ignaca" z Legii. Na pierwsze zgrupowanie klubowe nie pojechałem. Zresztą było tam tylko pół ekipy tzn. 16 ludzi, przede wszystkim ci którzy muszą ruszyć mocniej w początku sezonu oraz ci którzy nie mogą w domu trenować z powodu złej pogody. Byłem tylko teraz na tygodniowym zgrupowaniu przed wyścigiem. Pozowaliśmy do zdjęć. Atmosfera jest ekstra, skład raczej młody, wyglądamy na zgraną ekipę. Czuję że jeżdżę w Lampre. Jeszcze jako młodzieżowiec marzyłem żeby się w tej ekipie ścigać i właśnie tu jestem. W zeszłym roku to było inaczej bo ekipa mimo nazwy to było bardziej Saeco niż Lampre. Teraz się trochę pozmieniało. Został sam Saronni, wrócili niektórzy dawniejsi sponsorzy. Myślę że będzie o'k. Byle nie dać się ponieść i pracować wytrwale i spokojnie. Za parę dni napiszę o treningach, pracy wykonywanej i najbliższych startach.
wtorek, 31 maja 2005
Powoli muszę dojść do siebie

Nieważne. Chociaż szkoda, bo praktycznie na niczym nie zależało mi tak jak na tym Giro. Ale takie są oblicza sportu wyczynowego. To było zdecydowanie najcięższe Giro ze wszystkich w których startowałem. Ale bez wymyślania ile to gór nie było, bo te naprawdę ciężkimi robią kolarze. Zależy to bowiem od poziomu zawodników na starcie, a w tym roku przez Pro Tour (o czym już wcześniej wiele razy wspominałem) poziom był bardzo wysoki co oczywiście jest jak najbardziej pozytywnie dla samego wyścigu.
Zaskoczyli mnie na Giro na pewno Basso i Savoldelli. Spodziewalem się, że będą mocni ale nie, że aż tak! Szczególnie Ivan na czas a "Savo" w górach. Największym jednak zaskoczeniem był Di Luca i to pewnie dla wszystkich. Damiano myślę że trochę zawiódł. Na koniec już nawet miał problemy z motywacją i koncentracją. Z naszej porażki myślę, że najbardziej cieszyli się kibice, bo tych akurat z tego co widziałem Simoni ma niewielu. Jak można było również zauważyć inni kolarze w peletonie też byli bardziej zadowoleni ze zwycięstwa "Savo" niż "Gibo". Przyznam, że u nas w ekipie panowała trochę pogrzebowa atmosfera po sobotnim etapie i w niedzielę. Ale cóż nie zawsze można wygrywać.
Nawiąże jeszcze na chwilę do soboty, a właściwie do Colle delle Finestre. Jak zawsze więcej opowieści niż prawdy. Po szutrze jechało się bardzo dobrze, podjazd nie był tam już tak stromy jak wcześniej na odcinku asfaltowym, gdzie praktycznie cały czas potrzebne było przełożenie 39 x 25. Przeszkadzały nam i to mocno samochody techniczne które czasem przejeżdżały z nadmierną prędkością. Za kilka dni powinienem być w Polsce. Żadnych planów startowych. Solidna, ale spokojna praca. Wznowię wyścigi od lipca. Najważniejsze to znaleźć znów motywację i wolę walki jeszcze większą niż przed Giro. Pozdrawiam i dziękuje wszystkim za kibicowanie w trakcie całego Giro.
piątek, 27 maja 2005
Trochę się nerwowo zrobiło

czwartek, 26 maja 2005
Dziś pracowałem, ciągnąłem do ostatnich podjazdów

wtorek, 24 maja 2005
Zawsze jak się zdarzają takie rzeczy to na chwilę zatrzymuje się i zastanawiam
Bo czy można inaczej? Tak samo mógł to być każdy z nas spędzający co dzień wiele godzin na rowerze. Rodzinie, najbliższym, przyjaciołom Adama najszczersze wyrazy współczucia.
We Włoszech na wtorkowym treningu Adam Krajewski członek Młodzieżowej Kadry Narodowej na szosie, absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Żyrardowie, wielokrotny reprezentant Polski miał śmiertelny wypadek. Był młodym utalentowanym i świetnie zapowiadającym się kolarzem. Była przed nim wspaniała przyszłość w kolarskim peletonie...
Adam Krajewski w ubiegłym roku reprezentował barwy Legii Warszawa Bazyliszek (odpracowywał służbę wojskową). W tym roku wrócił do Klubu Sportowego KTC Konin i wyjechał na staż do Włoch gdzie reprezentował barwy klubu CENTRO CONVENIENZA ESSE.
Adam był Mistrzem Polski Juniorów w wyścigu ze startu wspólnego na szosie, wielokrotnym medalistą Mistrzostw Polski na torze między innymi: Młodzieżowym Mistrzem Polski w madisonie, Młodzieżowym Mistrzem Polski w drużynie, Vice Mistrzem Polski Elity w drużynie. W ubiegłym roku jadąc w barwach Młodzieżowej Reprezentacji Narodowej na 2 etapie Tour de Pologne zajął 6 miejsce.
Informacja Polski Związek Kolarski
niedziela, 22 maja 2005
Etap 14 - Stelvio! Nic strasznego dla chcącego

Muszę wspomnieć o atmosferze, o tysiącach ludzi na podjazdach i wzdłuż ulic większych i mniejszych miasteczek, przez które przejeżdżamy. Dziś pod Stelvio, wczoraj pod każdym innym podjazdem, mnóstwo ludzi dopingujących i zachęcających do wysiłku. Cieszy to, bo w ostatnich latach kibice krzywo patrzyli na kolarstwo, a i mniej było ludzi na ulicach. Fakt, że przejazd Giro jest traktowany praktycznie jak święto narodowe, a już na pewno jeśli w danym mieście jest start lub meta etapu. Czytałem dziś w komunikacie, bo i takie wiadomości podają, że dzisiejszą relację na żywo na RAI-3 obejrzało trochę ponad 3 miliony ludzi, a maksymalnie aż 4,5 miliona (45%). Niezły wynik, prawda? Wracając do etapu. Basso już nie ma. Został "Savo" i niespodziewanie Di Luca. Nikt, myślę naprawdę nikt, nie spodziewał się że Danilo tak dobrze pojedzie górskie etapy. Ja też nie.