wtorek, 17 listopada 2009

28 zawodników w Liquigasie

Liquigas-Doimo zamknął swój skład na sezon 2010. W ekipie znalazło się 28 kolarzy w tym trzech Polaków: Maciej Bodnar, Sylwester Szmyd i Maciej Paterski.

"The team have retained 19 members of their 2009 roster, including stars Ivan Basso, Daniele Bennati, Roman Kreuziger, Sylvester Szmyd and Tour de France polka dot jersey winner Franco Pellizotti." 

foto: corvospro,  żródło: www.cyclingnews.com

czwartek, 12 listopada 2009

Sylwester Szmyd: “Na pewno jadę i Giro i Tour de France”

Dla Sylwestra Szmyda zakończony sezon był najlepszym w karierze. Tylko dla serwisu www.naszosie.pl, kolarz ekipy Liquigas opowiada o: zwycięstwie na Mont Ventoux, planach, marzeniach, miłości do gór… Zapraszamy do lektury.

- Sylwek, za Tobą najlepszy sezon w karierze. Czy zrealizowałeś swoje przedsezonowe plany ? Jak podsumujesz ten 2009 rok ?

- Istotnie, najlepszy sezon w karierze, plany zrealizowane w 100%, czyli dobrze wykonana zadana mi praca, podniosłem jeszcze bardziej poziom w górach oraz pierwsze zwycięstwo w peletonie pro.

- Teraz jesteś w Polsce. Trenujesz w Polsce ? Kiedy rozpoczynasz przygotowania do sezonu 2010 ? Jak one będą wyglądały?

- Nie trenuje, nie wsiadam na rower od Lombardi [17.10.09] do 5-ego grudnia. Dwa tygodnie wcześniej zacznę siłownię, a 27-ego listopada jadę na pierwsze zgrupowanie na Passo SanPellegrino, gdzie poza nartami i basenem dla ochotników nie wiele więcej będzie można zrobić.

- Czy możesz coś powiedzieć o ekipie, programie startów Liquigas na przyszły sezon. Będzie już trzech Polaków, po dołączeniu Macieja Paterskiego.

- Program startów oczywiście taki jak co roku, Wielkie Toury i wyścigi pro tour przede wszystkim, co wynika ze statusu ekipy, mój program to Giro i Tour.

Tak, myślę że dla Maćka to ogromna szansa i wierzę, że ją wykorzysta. Im więcej nas jest w ekipach pro tour tym bardziej poziom naszego kolarstwa szosowego będzie się podnosić.

- Jak napisałeś na swoim blogu, przyszłorocznej trasie TdF niczego nie brakuje. Zamierzasz robić „rzeźnię” pod górę zarówno w “Wielkiej pętli” jak i w Giro. Te starty są już pewne ?

- Tak, jeśli zdrowie dopisze to na pewno jadę i Giro i TdF i bardzo wierzę w to, że będę mógł się bawić pod górę tak jak na Vuelcie w tym roku…

- Czym różni się praca w Liquigas od pracy w Lampre ?

- Przede wszystkim tym, że w Liquigasie mamy zawodników walczących w klasyfikacji generalnej w ważnych wyścigach: Basso, Pellizotti, Kreuziger czy Nibali, a ja najlepiej się czuje na takich właśnie wyścigach. W ostatnich latach Cunego walczył głównie w klasykach.

- Podczas tegorocznej Vuelty i Giro byłeś bardzo mocny, tempo za Tobą wytrzymywali nieliczni. Odnosiłem wrażenie, że byłeś w stanie wygrać niejeden etap. Czy przyjdzie taki dzień, że wygrasz etap wielkiego touru ? Basso Cię puści ?

- Basso mnie nie trzyma…Tyle że on jest liderem i ewentualny mój atak o wygranie etapu musiałby być podyktowany taktyką jego walki o generalne zwycięstwo w wyścigu. Na Vuelcie Ivan który czuł się mocny, przed trzema etapami górskimi czuł, że może wziąć koszulkę lidera i od razu dodawał, że mając tę koszulkę na plecach, ja zdążę wygrać któryś z tych etapów…

- Twoje ciche marzenie na 2010 rok ? Czym nas zaskoczysz ?

- Alpe d’huez oraz być wśród najlepszych na górskich końcówkach Giro d’Italia i Tour de France.

- Ze wstępnych informacji wynika, że przyszłoroczny Tour de Pologne będzie to „śląski” wyścig. Czy Czesław Lang szykuje dla Ciebie jakiś dłuższy, cięższy podjazd niż w tym roku, czyżby Równica ? Choć w Polsce chyba trudno o taki. Ty wolisz 25 km non stop w górę…

- Pewnie że wole długie podjazdy, ale w tym roku pokazałem że stać mnie na zwycięstwo w Tour de Pologne, pomimo braku długich podjazdów. Równica w Ustroniu jest ładnym podjazdem….A i sam TdP jest w sferze marzeń na przyszły rok, moim wielkim marzeniem jest wygrać kiedyś ten wyścig.

- Wróćmy jeszcze do Mont Ventoux. Twoje zwycięstwo dla mnie było jednym z największych przeżyć sportowych w życiu, zapewne wielu kibicom łezka w oku się zakręciła, jak unosiłeś rękę w geście triumfu. Na końcowych metrach “odcięło Ci prąd”, czy była to kwestia psychiki ? Zwątpiłeś w swoje zwycięstwo ?

- Na pewno nie słabość fizyczna, ostatnie metry przejechałem naciskając na pedały grubo ponad 600 watt i na pewno nie sprawiałem wrażenia kogoś kto nie ma siły… a te 500 metrów do mety…ważne, że się dobrze skończyło.

- Jak zmieniłeś się po sukcesie na Mount Ventoux ?

- Ciężko mi oceniać siebie samego, ale na pewno bardziej uwierzyłem w swoje możliwości i siły…

- Skąd ta miłość do gór chłopaka z nizin ?

- Predyspozycje….tak ogólnie, a miłość ? Jak można nie kochać gór…, kto raz miał okazje zmierzyć się z największymi przełęczami, nie może inaczej jak tylko pokochać góry…

- Jaki jest Twój ulubiony wyścig ? Po tym sezonie to Dauphine Libere ?

- Myślę, że i przed tym sezonem było to Dauphine Libere…

- Kolarstwo szosowe w Polsce „kuleje”. Jak myślisz co musiałoby się zmienić, aby ta piękna i ciężka dyscyplina sportu, była tak popularna jak za czasów Szurkowskiego, Piaseckiego, Langa ? Co zrobić, by kolarstwo szosowe zyskało na popularności ? Czy potrzeba spektakularnych zwycięstw (patrz Małysz, Kubica), w czym tkwi szkopuł ?

- Teraz to zupełnie inne lata, do wszystkiego podchodzi się bardziej komercyjnie… Na świecie kolarstwo jest dużo bardziej popularne, bo jest pokazywane w TV, mówi się o nim więcej, pomijając oczywiście fakt samych wyników. Media maja tutaj ogromne znaczenie. Tour de Pologne cieszy się niesamowitą, coraz większa popularnością i to dzięki całej otoczce medialnej jaka wokół niego została stworzona… Oczywiście jakby było nas więcej w ekipach pro tour to przyszłyby i zwycięstwa, a przez to i większe zainteresowanie w kraju kolarstwem.

- Jakiej rady udzieliłbyś początkującym, młodym chłopakom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?

Kolarstwo to ciężki kawałek chleba, który wymaga przede wszystkim ogromnego samozaparcia, dużej pracy i wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu. Kolarstwo nie przebacza zaniedbania lub pójścia na łatwiznę…

- Czy mógłbyś zdradzić czytelnikom portalu jak wygląda Twój tydzień treningowy w sezonie ?

To wszystko zależy od okresu, od tego na jakim akurat jestem etapie przygotowań.Trenuje różnie, od 3 do 7 godzin dziennie ,jak mam dzień odpoczynku to bardzo często nie wsiadam nawet na rower. Nie trenuje więcej niż 2 dni pod rząd.

- Zapewne słyszałeś, że prezes PZKol jest oskarżony o nadużycia finansowe przy budowie hotelu przy torze w Pruszkowie. W styczniu odbędzie się nadzwyczajny zjazd PZKol. Myślisz, że coś się zmieni w związku ?

- Sam prezes nie rządzi, większość decyzji podejmuje zarząd, a w nim potrzeba żeby zasiadali ludzie dla których kolarstwo jest pasją, a nie układem, sposobem na życie lub załatwianiem własnych spraw…

- Słyszałem, że szykujecie się z m.in. Darkiem Baranowskim na coroczne, kończące sezon Depeche Party ? To już chyba tradycja ? No i w tym roku mają być kobiety… ?

- Tak, to coroczna impreza u Darka w domu, tylko dla fanów DM, w tym roku ciężko dobrać termin, ale ja akurat cały czas oponuje obecność kobiet…

- Dziękuję za rozmowę

- Dziękuję

Rozmawiał Marek Bala

źródło: www.naszosie.pl

foto: corvospro

czwartek, 29 października 2009

Cały sezon, jednym słowem.

Po Lombardi zostałem w Itali by lepiej odpocząć. Przez kilka dni kręciłem się po Toskani - od Sieny przez San Gimignano kończąc na Elbie. Czuję się dużo lepiej niż w poprzednich latach, mniej zmęczony, a to ważne, oznacza to, że łatwiej będzie mi zacząć w grudniu treningi.

Cały sezon, jednym słowem, jak wszyscy mogliśmy zauważyć, najlepszy. Zmiana drużyny, spokojniejsza głowa, dużo większa dojrzałość nie tylko fizyczna. Od początku szefostwo Liquigasu miało wobec mnie jasne i przejrzyste wymagania i cele. Wiedziałem po co tu jeżdżę i to też pomogło. W końcu przyszło pierwsze zwycięstwo i pełna świadomość własnych możliwości i to, że jestem w stanie jeździć pod górę wśród najlepszych na świecie. Nie tylko pracując dla lidera, ale również jadąc swój wyścig wyszło mi dużo lepiej, bo nigdy wcześniej na podobnej trasie jak tegorocznego TdP nie byłbym w stanie nawiązać walki o zwycięstwo.

W przyszłym roku, może być tylko lepiej, mamy cudowne Giro i ciężki Tour, dwa Wielkie Tury które powinienem jechać za rok, bez myśli o generalce, ale z wielka determinacją robienia"rzeźni"pod górę...

foto: T.Kwiatkowski

wtorek, 20 października 2009

Nie mogę tego nie napisać...

Myśli już uciekają do jednej i bardzo konkretnej daty. Jak przed rokiem byłem najbardziej skoncentrowany na jednym dniu, tak i w przyszłym roku... przesuwamy się tylko o jeden dzień... 12 czerwca 2010 roku... to tak zanim mi się zbierze na podsumowanie sezonu.

foto: corvospro

sobota, 17 października 2009

Cudów nie było

Wygrał faworyt i gość zdecydowanie w najlepszej dyspozycji w końcówce sezonu, ja tak jak się czułem cały tydzień źle, słabo i bez sił, tak samo było i dziś na wyścigu. 

Ghisallo przejechałem chyba tylko dlatego, że w historii tego wyścigu, na tej trasie, nie widziałem nigdy tak dużej grupy na szczycie tego bardzo ważnego w rozgrywce całego wyścigu podjazdu.

Jutro oficjalna kolacja ekipy Liquigas kończąca tegoroczny sezon a od poniedziałku zacznę już mocne przygotowania do sezonu 2010... na dobry początek dobrze się regenerując i odpoczywając!

foto: bettiniphoto.net

piątek, 16 października 2009

Cały tydzień wyjęty

W poniedziałek po Giro Emilia coś mnie ścięło, jakiś wirus, podziębienie. Słabość w nogach, ból w kościach i niechęć do czegokolwiek. Od wczorajszego popołudnia jakby lepiej, ale cały tydzień wyjęty. Zastanawiałem się nawet czy jest sens jutro startować ale dyrektor mnie przekonał bym przyjechał tak wiec jadę. 

Co będzie to będzie, łatwo się nie poddam, ostatni start, wyścig który bardzo lubię a który jest też bardzo trudny do interpretacji. Można go wygrać z góry lub pod górę, na finiszu, lub odjeżdżając pod Ghisallo. Nigdy nie wiadomo jak się ułoży bo co roku to inna historia.

Trzech polaków, całkiem miło. Huzar w świetnej formie, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył na Emili, a i Goły jak widziałem na treningach też się źle nie czuje...

czwartek, 15 października 2009

Trasie TdF nic nie brakuje

W ostatnich latach trasy były takie sobie, przyszłorocznej nie brakuje niczego. Nareszcie klasyczny wielki tour!  Na odcinkach brukowych faworyci powinni sobie poradzić, kłopoty może mieć tylko Basso, bo on kiepsko się czuje na takiej nawierzchni. Dla mnie spokój, mogę stracić więcej czasu, byle tylko uniknąć kraksy.

Cieszę się, że nie będzie jazdy drużynowej na czas, ona często fałszuje wyniki rywalizacji. W tym roku Sastre i Evans stracili szansę na zwycięstwo właśnie po drużynówce. Wiadomo było, że w górach nie zdołają odrobić takich strat do Contadora, co na pewno wpłynęło także na ich morale.

No i tylko jedna jazda indywidualna na czas. W ostatnich latach były dwie czasówki indywidualne, co dawało 80 czy 100 kilometrów. Teraz tylko jedna o długości 51 km i moim zdaniem to wystarczy.

Dwa razy Tourmalet? I bardzo dobrze! Tylko raz jechałem ten podjazd i bardzo mi się podobał.

Jeśli chodzi o mojego, lidera to myślę, że także jest bardzo zadowolony. Dużo nie za sztywnych podjazdów, które pokonuje się w równym, mocnym tempie. Mniej będzie zmian rytmu, a to dla Ivana lepiej. No i tylko jedna czasówka. Widzieliśmy w tym roku, że jazda na czas nie jest jego mocną stroną, więc na pewno ucieszyła go ta wiadomość.

źródło: eurosport

wtorek, 6 października 2009

Konkurs rozstrzygnięty

Nagrodę otrzymuje Przemek Kwiecień, gratulujemy. Prawidłowa odpowiedź to; trzy starty, Lizbona - 2001, Hamilton - 2003 i Mendrisio 2009.

Fot: Paweł Urbaniak

sobota, 3 października 2009

Konkurs

Redakcja bloga ogłasza kolejny konkurs. Tym razem do wygrania spodenki w barwach narodowych (z napisem liquigas), jedne z kompletu Sylwka z MŚ w Mendrisio (nowe, w rozmiarze S). Pytanie konkursowe brzmi; Ile razy Sylwester Szmyd startował w Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym elity? Proszę podać daty występów. Wśród pierwszych dwudziestu prawidłowych odpowiedzi rozlosujemy nagrodę. Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres:  sylwesterszmyd@gmail.com

Fot: Paweł Urbaniak

poniedziałek, 28 września 2009

Podsumowanie Mendrisio

Chyba nie ma nic bardziej niesamowitego od wygrania MS na drogach po których od wielu lat się trenuje i gdzie się mieszka (Cadel od dawna mieszka w Stabio pod Mendrisio)... tak sobie pomyślałem. Cieszę się, bo generalnie ma często pecha, jest silny a szczęście mu nie sprzyja. Pamiętam jak w tym roku w czasie rozmowy ze mną narzekał, że wciąż jest wśród najlepszych lecz co z tego jeśli nigdy nie wygrywa.

Tak jak myślałem, mój największy problem czyli zaczynanie podjazdów z czuba, utrzymanie i walka o pozycje spowodował, że zmarnowałem mnóstwo energii praktycznie za każdym razem zaczynając podjazd bardziej z tyłu i przechodząc do przodu, ulegając siłą rzeczy naciąganiu grupy na zjazdach i musząc wciąż nadrabiać. Zbyt łatwo siedzieć przed TV i mówić, że trzeba jechać z przodu, być czujnym, ale wszyscy to wiedzą i wszyscy tego chcą, a mnie jest ciężko się przepychać. Tak więc na koniec, na przedostatniej rundzie na odcinku 12% zabrakło mi nóg, chociaż przyznam, że w tym momencie byłem raczej z przodu, na kole Sancheza. Patrząc na suchy wynik i przede wszystkim okoliczności (interwałowa trasa), powiem, że jestem zadowolony, słaby nie byłem. Jechaliśmy dosyć pasywnie, ale taką trzeba było przyjąć taktykę bo trasa była zbyt wyczerpująca. Proszę zauważyć, że praktycznie do ostatnich dwóch rund nie było widać Evansa, Sancheza czy Cancellary.

Skład Polski był silny, praktycznie każdy z kolegów w momencie kiedy na 11 rundzie poszedł odjazd 28 ludzi wykazał gotowość do ciągnięcia, czy jakiejkolwiek pomocy przy ewentualnym przeskoku. Zresztą cały wyścig czułem, że mogę na nich liczyć w każdym momencie. A i samo przyjęcie mnie (uogólniając), przez Pzkol bardzo życzliwe. Miło!

No i Purito, kurcze, już myślałem, że będzie Mistrzem Świata!

Fot: Paweł Urbaniak

piątek, 25 września 2009

Po Vuelcie

Dwa dni w Madrycie z żoną, w czwartek ostatni i jedyny mocny trening w tym tygodniu, a dziś jadę już do Lugano.

Tegoroczna Vuelta uświadomiła mi, że mogę skończyć Wielki Tour w top 10 i nie musi to graniczyć z cudem, wydaje mi się, że gdybym nie musiał ciągnąć i jechać zawsze pod Ivana to skończyłbym w dziesiątce. Ale to tak na przyszłość, może kiedyś taka wiara i świadomość się przyda.

W niedzielę startuje z myślą by walczyć, przejechać spokojnie cały wyścig i w końcówce być wśród najlepszych. Trasa nie jest wymarzona, ciężka ale z ciągłą zmianą rytmu czego nie lubią moje nogi. Do tego w początkowej fazie wyścigu gdzie będzie jeszcze dużo zawodników trzeba jeździć bardziej z przodu niż z tyłu peletonu. O faworytach nie będę pisał, oni są znani, i myślę, że jak zwykle włoska i hiszpańska reprezentacja będą patrzeć na siebie i kontrolować całą sytuację.  

foto: Joaquím Rodríguez

czwartek, 24 września 2009

Myślę, że oczekiwania wobec Maćka były zbyt wysokie

Każdy, kto śledził jego karierę wie, że jego specjalnością są krótkie i płaskie czasówki. W tym rzeczywiście zrobił w ostatnich sezonach ogromny postęp, czego potwierdzeniem była świetna jazda w prologu Vuelta Espana. Poradził sobie także na dłuższym dystansie pod koniec tego wyścigu, ale po pierwsze trasa była płaska i o 20 kilometrów krótsza niż w Mendrisio a po drugie, on sam był zdziwiony swoim wynikiem. Trzeba też pamiętać o tym, że w wyścigu dookoła Hiszpanii Maciek wykonywał najcięższą pracę na płaskich i pagórkowatych kilometrach. Był po prostu najmocniejszy w ekipie wśród kolarzy przeznaczonych do takich zadań. To była ciężka, trzytygodniowa harówka, nic więc dziwnego, że jego organizm nie zdążył się całkowicie zregenerować. Dlatego uważam, że marzenia o pierwszej dziesiątce mistrzostw świata były zdecydowanie na wyrost. Może za dwa, trzy lata, Maciek będzie w stanie rywalizować z najlepszymi na dłuższych i pagórkowatych trasach, ale dziś jest specjalistą od krótkich czasówek i na takich etapach możemy liczyć na jego bardzo dobra jazdę.

źródło: eurosport.pl foto: corvospro

środa, 23 września 2009

Analiza zespołu na Vuelcie

Kiedy rozpoczyna się wyścig z nadzieją na wygraną i nie osiąga się nawet podium nie można oczekiwać, że ocena końcowa będzie lepsza od tej oczekiwanej. Poza tym nawet osiągnięcia etapowe były nikłe z Bennatim jadącym na poziomie niższym od swych możliwości. Oto całe wyjaśnienie Vuelty dostatecznej, lecz niezbyt pozytywnej.
O Sylwku:
Lepszy niż Basso, to Polak wykonał w pełni swoje obowiązki.

żródło: www.cicloweb.it

przygotował: Daniel Marszałek

Wadecki: Szmyd liderem polskiej reprezentacji

Sylwester Szmyd (Liquigas) będzie liderem polskiej reprezentacji w wyścigu ze startu wspólnego podczas mistrzostw świata w szwajcarskim Mendrisio. - Trasa powinna mu pasować - uważa trener kadry Piotr Wadecki. 

Według niego, rywalizacja w wyścigu elity odbywać się będzie na trudnej, górskiej trasie, co premiować będzie kolarzy wytrzymałych, takich, jak Szmyd. - Po dobrym występie w Vuelecie i w ogóle udanym sezonie uważam, że bardzo dobrze poradzi sobie w takich warunkach - powiedział trener polskiej reprezentacji.

Wadecki zapoznał się już wstępnie z pętlą, na której toczyć się będzie rywalizacja o tęczową koszulkę mistrza świata. To utwierdziło go tylko w przekonaniu, że Szmyda stać na dobry rezultat. - Stać go na "dziesiątkę", a przy odpowiednim scenariuszu wyścigu nawet na wyższą lokatę. Sądzę, że do mety dojedzie niewielka grupka naprawdę mocnych kolarzy i mam nadzieje, że będzie w niej Polak - dodał Wadecki.

W poniedziałek do Mendrisio dotarli kolarze, którzy wystąpią w jeździe indywidualnej na czas. Reszta dotrze do Szwajcarii w piątek.

źródło: eurosport, foto: Kasia Szmyd