czwartek, 21 maja 2009

Podzieliłbym Giro na dwie części

... z których druga zaczęła się z dzisiejszą czasówką... Danis Manchov zapowiadał, że przyjeżdża na Giro by je wygrać a nie jak rok temu by przygotować się do TdF. Jest mocny.

Sprawy dla nas się komplikują, trzy minuty Ivana to bardzo dużo, patrząc na kolejne etapy i trasę tegorocznego Giro. Bliżej jest Pelli i cała generalka się zacieśnia... Będzie ciekawie dla kibiców, dla nas ciężej.

Ja dziś jechałem swój standard na takich czasówkach przy okazji wielkich tourów, mocno i równo, nigdy nie wchodząc na "czerwony"zakres obrotów. Jutro, mam nadzieje, dzień odpoczynku, a później już nerwowo.

Bardzo polecam walory turystyczne i krajobrazowe Cinque Terre (tereny z dzisiejszej czasówki), dla zakochanych i na miesiąc miodowy w szczególności... ja na szczęście mam to na co dzień.

foto: Kasia Szmyd

Sylwester Szmyd z 12 etapu Giro d'Italia 2009, Sestri Levante - Riomaggiore

Rozmawiał Adam Probosz i Tomasz Jaroński.

Fotofelieton Kasi z czasówki Sestri Levante - Riomaggiore

Sylwester Szmyd na 12 etapie Giro d'Italia 2009, Sestri Levante - Riomaggiore

Fragment jazdy Sylwestra Szmyda na indywidualnej jeździe na czas, autorem filmu jest Kasia Szmyd

wtorek, 19 maja 2009

Typowy etap z TdF ze standardową końcówką dla Giro

Jak słusznie jeden z moich kibiców zauważył typowy etap z TdF ze standardową końcówką dla Giro. Bardzo szybko od startu, wszystkie góry mocno wjechane, gorąco. Lało się ze mnie przed Sestiere jakbym stał pod prysznicem. Nie miałem dobrych odczuć przez cały etap, ale w końcówce już noga się kręciła. Plan był taki jak mniej więcej widzieliście: gaz od dołu przeze mnie, atak Franka, Ivan kontroluje pozostałych. Szkoda, że mu Danilo, Sastre i Menchov pojechali, ale z góry, co akurat nie jest mocną stroną Ivana. Na razie wciąż nie miał terenu do prawdziwej walki, a z tego co mówi, czuje się ok. Di luca bardzo mocny, jak dwa lata temu...hmmm, nie będzie z nim lekko.

foto: corvospro

niedziela, 17 maja 2009

Dziś rano mówili, że wciąż nie najlepiej z Horillo

Sześćdziesiąt metrów w dół, wyobrażacie to sobie?! Trzy dni jak się ryzykuje tu życie. Chyba najwięcej emocji do dziś na tegorocznym giro wywołał zjazd dwa dni temu, a dokładnie tunel po łuku w deszczu w który wjechaliśmy przy 90km/h!!! gdybanie się nie kończy przy stole u nas, gdyby ktoś przyhamował, gdyby się uślizgnął. 

Quinzia pytał wczoraj Lancea co czuł w tym tunelu a on odpowiedział coś w rodzaju „kto mi każe to robić”, zresztą słyszałem, że krytykował trochę organizatorów za końcówki w stylu kamikadze, a a a tak w ogóle to pobiłem chyba swój rekord prędkości z góry na tegorocznym Giro, 109km/h!!!

foto: corvospro

sobota, 16 maja 2009

Ciekawy i trudny do interpretacji etap

Odjazd mógł dojechać, ale dwa podjazdy przed Bergamo plus samo Bergamo Alta powodowało, że wielu mogło mieć chęci do ataków. Tak też było i to w sumie od początku etapu, odjazd pod pierwszy podjazd, a pod drugi ostre tempo Lampre spowodowało, że zostało nas mniej niż trzydziestu kolarzy na premii górskiej.

Jak się dowiedziałem, tam miał zaatakować Damiano ale było widać, że ciężkawo dziś kręcił. Pod Colle Gallo kolejne ataki, między innymi Leipheimera co spowodowało, że ruszyli się ludzie z generalki. My z Pellim, Ivan spokojnie w grupce z tyłu. Zostałem sam z nimi, co trochę zaniepokoiło szefostwo bo ktoś jeszcze powinien być, a tak to ja musiałem Ivana od wiatru osłaniać i ostatnie kilometry ciągnąć z przodu.

Końcówka luz, muszę się oszczędzać, bo dużo jeszcze pracy, sam Ivan jest zdeterminowany, pewny siebie, a ja chcę pojechać w górach tak jak jadę od początku. Jutro czeka mnie męka po zakrętach, rozkręcanie, hamowanie, głowa w kierownicy i koło przede mną... a potem odwiedzi mnie żona!!!!

piątek, 15 maja 2009

Dla mnie kolejny ciężki dzień

...prawie 250 kilometrów i staranie się by odpocząć... Przychodzą takie dni, jak pewnie w każdej pracy, że najchętniej zostało by się w domu. Przyznaje rację Ivanowi, który dziś rano mi powiedział, że tak się czuje bo głowa tak dyktuje, gdybyśmy dziś musieli przejechać 2 czy 3 długie podjazdy to całkiem inaczej bym się czuł. A to na pewno, w siłe głowy zawsze wierzyłem.

Po odjechaniu przy pierwszym skoku tylko czterech kolarzy, w tym Huzara, od razu wszyscy wiedzieli że dziś będzie finisz. Przy tak długim dystansie czterech kolarzy wraca tak szybko jak odjechali.

Moje myśli już są na etapie do Pinerolo, znam podjazd przed meta, po ponad 250km, będzie bolało... mam nadzieje, że nie nas!!!

foto: corvospro

Masz czas, żeby porozmawiać z Sylwkiem?

Bartosz Huzarski - Tak, codziennie gadamy. Jak etap jest w miarę spokojny, pójdzie odjazd i nie mamy wiele do roboty to zaraz się zjeżdżamy i rozmawiamy. Ciągle go pytam jak taki wyścig przejechać a on udziela mi rad. Przed etapem też często spotykamy się w miasteczku. Jest nas tu tylko dwóch, więc wykorzystujemy każdą okazję by pogadać.

Adam Probosz - Jego jazda w górach robi wrażenie?

Bartosz Huzarski - No pewnie. Widać, że jest dobrze nastawiony i znakomicie przygotowany. Jak tylko Basso da sobie radę i utrzyma koło, to będzie dobrze. Zobaczymy co będzie na czasówce. Jak wygra z Leiphaimerem to ma wyścig wygrany. Moim faworytem jest ciągle Lovkvist, jestem przekonany, że wygra czasówkę z Di Luką. Może też być tak, że Leiphaimer przejmie koszulkę lidera po jeździe na czas.

źródło: cyclo.pl

foto: corvospro

Szmyd i cała ekipa spisują się znakomicie

... to słowa Ivana Basso po zakończeniu 5 etapu Giro d’Italia. Mówiąc o podjeździe pod Alpe Di Siusi, faworyt wyścigu dodaje: Sylwester Szmyd w tej sytuacji okazał się wyjątkowy. 

Przyjemnie? Mnie zdecydowanie tak, tym bardziej, że przytoczone cytaty ukazały się dziś w największym włoskim dzienniku sportowym La Gazzetta dello Sport. Od siebie dziennikarz dodaje : Sylwester Szmyd jest prawdopodobnie najlepszym gregario na świecie, gdy dochodzi do takich taktycznych rozgrywek. Od lat przeglądam różowe strony La Gazzetta w trakcie Giro, bo włoscy dziennikarze, poza tym, że mają ogromną wiedzę, przede wszystkim kochają kolarstwo. W tym roku czytam z przyjemnością tym większą, że w artykułach często wymieniane jest nazwisko polskiego kolarza.

Po każdym etapie dziennikarze oceniają najlepszych ich zdaniem zawodników w skali od 1 do 10. Po 5 etapie Sylwester Szmyd otrzymał 8 punktów. Więcej dostali tylko Denis Mienszow (9) i Danilo Di Luca (8,5). Tyle samo Ivan Basso i Thomas Lovkvist. A reszta? Sastre - 7,5; Cunego i Armstrong - 5. Tak trzymaj Sylwek!

I jeszcze słowo o samej La Gazzetta - przyjemnie usiąść nad taką lekturą i odpocząć od dziennikarstwa szukającego sensacji, odpocząć od codziennej prozy czytając teksty tych, dla których, podobnie jak i dla mnie, kolarstwo szosowe to poezja. Polecam wszystkim, nie tylko kibicom, ale i dziennikarzom. Myślę, że możemy się wiele nauczyć. I dziękuję Monice, która co roku siada ze mną nad stronami La Gazzetta i wysłuchuje konferencji prasowych w wydaniu internetowym. To dzięki jej tłumaczeniom maj w naszym domu ma zawsze kolor Maglia Rosa.

tekst: Adam Probosz

źródło: cyclo.pl 

czwartek, 14 maja 2009

Etap prawie jak z podręcznika

... za wyjątkiem tego, że tylko jednemu z uciekinierów udało się dojechać. Scarpa, cholernie sympatyczny chłopak, wczoraj rano użalał mi się że go wymęczyłem na 4etapie i wciąż mi wypomina, że go skasowałem na krótko przed metą zeszłorocznego Giro del Lazio! 

Dla mnie etap właściwie przejazdowy, bez większego zmęczenia, tak też chciałbym by wyglądały kolejne dwa etapy! Ivan i Pelli też ok, tak wiec morale wciąż wysokie.

foto: corvospro

Dzisiejsza prasówka prosto z Włoch

środa, 13 maja 2009

Krótki i bardzo szybki etap

... wszystko zgodnie z przewidywaniami, odjazd bez znaczenia, kontrola High Road i później mieliśmy wejść my. Moje zadanie, kilometry -6 do -3...to z odprawy, a na żywo jak widzieliśmy, to całkiem inaczej wyszło. 

Zostałem sam z Ivanem i Pellim na 10 do mety. No i trzeba było ciągnąć. Przyznam że czułem się dobrze, bardzo dobrze, tak jak wczoraj, jak za najlepszych dni... Lubię tak, móc ciągnąć na ostatnim podjeździe, równo, z zadaniem przyspieszania co kilometr. Móc być na przedzie grupki ale jakby się samemu jechało.

Dziękuję wszystkim kibicom za komentarze, dobre słowa, za to że wielu z nich sprawiłem swoją jazdą dużo radości. Robię to co zawsze chciałem, i robię jak najlepiej potrafię. Ivanowi nie udało się zgubić bezpośrednich rywali, ale Giro jeszcze długie. Dlatego i ja muszę teraz odpocząć jak najlepiej się da na kolejnych długich etapach.

Dziś mi rano Leo napisał, jak zawsze, że dla tych etapów tyle pracowałem, bym dał wszystko dla Ivana, bo nie zebrałem w swojej karierze na miarę tego ile włożyłem w ten sport... motywujące...

Sylwester Szmyd odczepił od peletony Armstronga

wtorek, 12 maja 2009

Nasz najlepszy kolarz odpowiada komentatorowi Eurosportu i l'Equipe

W odpowiedzi na wpis na blogu Krzysztofa Wyrzykowskiego. Szmyd pomagając wielkim mistrzom w czołowych zawodowych drużynach odpiera "zarzuty" bycia "tylko gregario". 

A teraz o gregario znowu. Natchnęło mnie po przeczytaniu wywodu jednego z asów, uznawanego za znawcę kolarstwa, który to pisząc na swoim blogu przyznał, że nie robią na nim wrażenia pomocnicy z Polski bo się wychował na naszych amatorskich mistrzach sprzed kilkudziesięciu lat, którzy niestety ścigając się z przyjaciółmi z zaprzyjaźnionych państw nie mogli posmakować prawdziwego kolarstwa…

To oczywiście nie umniejsza ich sukcesów, ale jeśli ktoś patrzy tylko na tych czy innych mistrzów a nie dostrzega, że obok nich są inni, mniej uzdolnieni, ale wkładający często dużo więcej pracy i poświęcenia w ten sport to znaczy, że mógłby równie dobrze zacząć komentować pływanie synchroniczne zamiast kolarstwa na najwyższym poziomie. Mnie nie trzeba kibicować, ja nie wygrywam i sam kibicuję innym.

Z kolarstwa uczyniłem jednak moje życie, życie pełne poświęceń i wyrzeczeń, na które często nie stać tych bardziej uzdolnionych. Ja muszę dużo więcej pracować, żeby móc z nimi jechać na ostatnim podjeździe i nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego zostałem obdarzony mniejszym talentem niż inni. Zmierzam do tego, że prawdziwi pasjonaci i sympatycy tego sportu, nie mówiąc o znawcach, powinni wiedzieć takie rzeczy i rozumieć jak twarde jest siodełko...

źródło: cyclo.pl