
tłumaczenie: Daniel Marszałek
źródło: www.cicloweb.it
tłumaczenie: Daniel Marszałek
źródło: www.cicloweb.it
... a nie do końca tak wyszło. Trochę przez wiaterek, trochę przez nas samych, mam na myśli Liquigas. Dziś sam Maciek przyznał, że jak ciągnąłem to trochę klął na mnie, tym bardziej się cieszę, bo to znaczy, że robiło to jeszcze kilkudziesięciu z grupy. Miałem wyciąć sprinterów a jak Benna mówił zwalniałem. Sam finisz to już inna historia, ale próbowaliśmy i to się liczy.
Mało kto jest zadowolony z jutrzejszego dnia odpoczynku, nie tylko ja. W poniedziałek po trzech ciężkich etapach byłby bardziej przydatny... jutro trochę bez sensu.
foto: corvospro
Ja nie miałem problemu z jazdą z przodu do najsztywniejszego momentu (19%), takie stromizny to moja pięta achillesowa, na więcej mnie nie stać, ale ok, tym bardziej muszę się skoncentrować na swojej pracy.
Ivan mi dziś powiedział, że nie będę już ciągać pod górę, będziemy tego unikać, by nie robić pracy innym... zmiana taktyki, po mojej myśli.
foto: corvospro
Jakoś nikomu nie chciało się gonić uciekinierów, zaczęło Casse d'epargne w momencie jak ucieczka miała więcej niż piętnaście minut i to też raczej dość spokojnie. Zresztą było widać, że ostatni podjazd rozpoczęła dosyć spora grupa.
Ivan i ja liczyliśmy, że podjazd Alto de Aitana będzie trochę cięższy, jak ja ciągnąłem to jechaliśmy 24km/h, co oznacza, że na kole jedzie się bardzo dobrze. Sam Ivan jest zadowolony z etapu, z tego jak pojechał. Czuje się silny, choć wiadomo, że nie ma takiej dynamiki w końcówce jak Samu czy Alejandro.
Gór jest jeszcze dużo. Jutro ciężki podjazd, pamiętam jak wygrał go w 2000 roku Eladio Jimenez, dla mnie raczej zbyt sztywno, tak się obawiam, nigdy sobie nie radzę jak mamy 15% i więcej... zresztą się zobaczy...
Dzisiejszy bardzo trudny etap na wymęczenie, osiem premii górskich i do tego finałowy dwudziestojedno kilometrowy podjazd. Moje zadanie to zostać z Ivanem. Roman lub Olivier mogą próbować odjazdu gdyby ktoś atakował na wcześniejszych podjazdach.
Ciężko zgadywać kto mógłby dziś przejąć inicjatywę na ostatnim podjeździe. Jak zawsze dużo niewiadomych na pierwszej mecie pod górę.
Foto: Kasia Szmyd
Ciekawe jakby to wyglądało gdyby to rondko było na 3200m do mety czyli jeszcze przed strefą ochronną... protesty, strajki, walka z sędziami i organizatorami, nerwówka, a dla kilku pewnie pożegnanie z marzeniami o klasyfikacji generalnej. Od nas leżeli Benna i Roman, na szczęście bez poważnych konsekwencji.
Od jutra inny wyścig, nie mniej nerwowy, na pewno z niebezpiecznymi zjazdami i trudnymi do interpretacji trasami ale już na Vuelcie, tej prawdziwej, w Hiszpanii, każdy wyścig jest specyficzny na swój sposób, jak jest rozgrywany tam gdzie być powinien...
foto: corvospro
Dziś, to znaczy na trzecim etapie, było już dużo lepiej, ale jutro znów mieszanina Amstel z Liege, kończąca się podjazdem pod Saint Nicolas. Ten dziwny początek powoduje, że kandydaci do generalki muszą się wyjątkowo pilnować. Póki co ściganie przebiega tak, jak zakładaliśmy na odprawie przed wyścigiem. Przypuszczaliśmy, że żadna ekipa, która ma lidera na klasyfikację generalną nie będzie chciała robić zamieszania i… tak na razie jest.
Pierwszy tydzień zamknie płaska czasówka, która poprzedzi pierwszy etap kończący się pod górę. To pamiętny dla mnie podjazd, bo tam w 2004 roku swój pierwszy etap na Vuelcie wygrał Leonardo Piepoli. To będzie ciężki, męczący etap, cały czas góra-dół, lewa-prawa i na koniec podjazd, który do łatwych nie należy… Na razie trzeba pilnować się jeszcze jutro. Widać, że Ivan jest bardzo silny i wierzę, że zobaczymy to już na czasówce w Walencji.
źródło: eurosport, foto: corvospro
Co to ma wspólnego z Vuelta Spagna? Kolarstwo potrzebuje jednak sponsorów bo inaczej by go nie było. Najważniejsze, że Ivan czuje się silny, jest mocny, ja też mam dobre odczucia. Byle do Hiszpani!
Foto: corvospro
Sam wyścig: Bodzio super, mam nadzieje, że rośnie nam specjalista od prologów i krótkich czasówek, ktoś kto już niedługo będzie wygrywał właśnie takie prologi. Cała ekipa pokazała, że gdyby dziś była jazda drużynowa na czas to ciężko by nas było pokonać.
Ja podobnie jak w Rzymie miałem pecha startując w środku ulewy która przeszła nad torem, ale nie ma to większego znaczenia bo „uciąłbym” może max 10 sekund. Odczucia dobre i to ważne. Najważniejsze, że Ivan nie stracił nic do głównych rywali w walce o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.
Od jutra nerwówka, wiatr, bruk, całkiem inna specyfika wyścigu niż zazwyczaj na Vuelcie. Dużo pracy czeka naszych ludzi "od płaskiego"... Maćka, Quinziato, Sabattini.
Foto: corvospro
- Alejandro Valverde i Samuel Sanchez - oni będą startować u siebie. Będzie to ich pierwszy, wielki tour w tym roku. Zrobią wiec wszystko, aby pokazać się w Hiszpanii. Tym niemniej żaden z nich nie wygrał jak dotąd wielkiego touru. Podczas trzech tygodni ścigania zawsze przydarzał im się jeden słabszy dzień.
Eurosport - Bartosz Rainka, Foto: Kasia Szmyd
... i jakoś ciężko wczuć się w dobrze mi już znaną atmosferę tego hiszpańskiego Wielkiego Touru. 18-20 stopni, popaduje, pochmurno, wiatr, nie wiem jaki to ma sens.
Bezpośrednio po Tour de Pologne poleciałem na osiem dni na San Pellegrino na zgrupowanie wysokościowe tym razem już z ekipa. Stamtąd prosto do Milanu na dwa wyścig z Trittico Lombarda. Organizm bardzo odczuł różnice temperatury i wcześniejszego pobytu w górach i startów tych nie mogę zaliczyć do bardzo pozytywnych, sobotnia Melinda poszła już dużo lepiej.
W swej karierze przejechałeś już 14 Wielkich Tourów i były to przede wszystkim starty w Giro i Vuelcie. Jak byś porównał obie te imprezy? Czy dostrzegasz jakieś zasadnicze różnice między nimi?
Są w różnych krajach, żartuję. Chociaż Vuelta przyznam szczerze, kojarzy mi się zawsze jakby z większym wysiłkiem. Szczególnie pod górę jakby jeździło się szybciej, pod tym względem jest bardziej wymagająca.
Tegoroczna Vuelta zacznie się holenderskim Assen. Przyszłoroczne Giro i Tour również wyrusza z Niderlandów. Jakie jest Twoje zdanie na temat rozpoczynania Wielkich Tourów poza granicami krajów-gospodarzy?
Ktoś pewnie ma w tym interes, ale dla drużyn i samych zawodników jest to bardzo męczące. Po trzech, czterech dniach trzeba znów po etapie wsiadać do samolotu, odpoczynku po takim etapie nie ma, a co najgorsze dzień odpoczynku wypada zaraz w pierwszym tygodniu kiedy nikt nie jest jeszcze zmęczony i niepotrzebnie się traci cenny jeden z dwóch dni odpoczynku. Nie wspominając o obsłudze, która musi przewieźć ciężarówkę, autobus i samochody jadąc prawie całą noc.
Co wiesz o trasie tegorocznej Vuelty. Które góry są Ci znane? Jak uważasz gdzie rozstrzygnie się ten wyścig?
Niektóre jak Sierra Nevada z Alto Monachil czy Sierra Pandera dla przykładu, znam doskonale, ale są też całkiem nowe góry. Myślę, że trzy górskie etapy pod rząd (12-14) będą tymi decydującymi.
Jaka będzie taktyka zespołu Liquigas na hiszpański wyścig? Liderem miał być Basso, ale przecież jedzie też równie mocny Kreuziger. Czy nie grozi Wam dwuwładza, podobnie jak na Giro?
Ale czy na Giro było źle? Swoją drogą w tym wypadku Basso powinien być jednak liderem. Roman mi mówił, że jedzie głównie by się przygotować do Mistrzostw Świata i spróbuje ewentualnie wygrać jakiś górski etap.
Twoim głównym zadaniem będzie pomoc w górach swym liderom, przede wszystkim Basso. Czy poza świetnym wywiązywaniem się z tej roli, liczysz na jakiś dzień względnej wolności by samemu się pokazać - niczym w Giro na Blockhaus?
Myślę, że będzie więcej ku temu okazji, że będziemy się ścigać inaczej niż na Giro dlatego mogą być sytuacje kiedy będę musiał odjechać czy atakować na podjeździe zamiast ciągnąc, to jednak już sam wyścig pokaże.
W kim upatrujesz głównego faworyta najbliższej Vuelty i zarazem najgroźniejszego rywala dla Ivana Basso? Hiszpanie czyli Valverde, Sanchez, Mosquera, a może "stranieri" tzn. bracia Schleck lub Evans? A może ktoś inny?
Pewnie wszystkie nazwiska faworytów zostały wymienione w pytaniu, zdecydowanie jednak myślę w rolach głównych wystąpią Hiszpanie.
Zaraz po Vuelcie mamy Mistrzostwa Świata na trudnej trasie w szwajcarskim Mendrisio. Jesteś w tzw. szerokiej kadrze na te zawody. Kiedy podejmiesz ostateczną decyzję na temat startu i czy Twoim zdaniem start w trzytygodniowym wyścigu to optymalna forma przygotowań MŚ będącej wszak rodzajem klasyku?
Tego, że jest to najlepsza forma przygotowań nie muszę mówić. Wystarczy sobie przypomnieć kto walczy i wygrywa na mistrzostwach, są to ludzie którzy jadą Vuelte. Podobnie rok temu w Pekinie czołówka to byli ludzie którzy kilka dni wcześniej skończyli Tour de France. Jak już mówiłem o moim występie w MŚ zdecyduję w połowie hiszpańskiego touru, o ile wciąż będę miał jeszcze o czym decydować. Na razie myślami jestem już w Hiszpanii, a raczej Holandii.
Z Sylwestrem rozmawiał Daniel Marszałek
foto: Paweł Szyktanc