
Dalej już spokój aż do samej mety. Osobiście po takim etapie jestem bardziej zmęczony niż po wczorajszym na którym wyszło 4400m przewyższenia. Jutro zapewne finisz, tak więc tylko koncentracja i odpoczynek.
foto: corvospro
Dalej już spokój aż do samej mety. Osobiście po takim etapie jestem bardziej zmęczony niż po wczorajszym na którym wyszło 4400m przewyższenia. Jutro zapewne finisz, tak więc tylko koncentracja i odpoczynek.
foto: corvospro
Ivan i Roman pojechali gorzej niż sami przewidywali, żaden z nich od rana nie czuł się najlepiej. Ja przeciwnie i pod Colombière chciałem przeskoczyć do odjazdu jak to zrobili Taaramae i Cunego ale Ivan i dyrektor sportowy woleli bym został jednak w grupie. Pod Madeleine pojechałem ile mogłem, nie jest to noga z Dauphine ale o niebo lepiej niż ostatnie dwa etapy. Ostatecznie dojechałem z Evansem i co najważniejsze z Brajkovicem, który na Dauphine czasem jeździł pod górę szybciej niż na płaskim.
Znów dużo Polaków na trasie i mecie. Bardzo miło. Zauważyłem pod Colombiere sześciu chłopaków bez koszulek z wypisanymi literami na piersi tworzącymi słowo POLSKA.
foto: bettiniphoto
Lance odpadł szybciej niż można się było spodziewać i do tego upadając praktycznie trzy razy na etapie do Morzine. Podczas swoich siedmiu zwycięstw tylko raz upadł, na tegorocznym TdF sam już chyba tego nie liczy.
Schleck mocny, natomiast Contador mniej bo by mu tych dziesięciu sekund nie podarował. Roman i Ivan jadą wśród najlepszych. Myślę, że dziś pod Maddaleine ktoś z liderów będzie próbował atakować a z przodu będzie osobny wyścig rozgrywany wśród uciekinierów.
foto: corvospro
Ostatni podjazd zacząłem dobrze i tylko jak się troszkę „wypłaszczyło” i zaczęła ciągnąć Astana to jakoś mnie „zdusiło”. Wierzę, że jutro będzie już lepiej, byle tylko dziś trafić na jakiś hotel z klimatyzacją bo w takiej temperaturze trudno spać. Ponoć Lance wrzucił na swój twitter zdjęcie z pokoju hotelowego w którym byli, piętrowe łóżka i oczywiście brak klimy. To są uroki TdF, wysiłek i męczarnia nie kończą się na mecie.
Chavanel. Myślę, że nieczęsto na jednym Wielkim Tourze zdarza się komuś dwa razy wygrać etap i jednocześnie zdobyć koszulkę lidera. Jak ktoś traci pozycję lidera to sporadycznie ją odzyskuje a już bardzo rzadko wygrywając etap. Ładnie ładnie...
foto: corvospro
Pytałem Cancellarę jak się dziś czuje, bo moim zdaniem nie straci jeszcze koszuli, on powiada, że sam nie wie, podjazd nie wydaje się ciężki ale nie jest przekonany czy da radę pod długi podjazd. Za to panowie z BMC są pewni, że już dziś Evans założy koszul.
Ja mam nadzieję, że jak się zaczną góry to będę się czuł dużo lepiej, bo póki co szło ciężko.
Taktyka na dziś? myślę że przede wszystkim spokój, może ktoś pójdzie w odjazd, ale liderzy siedzą spokojnie w grupce najlepszych. Dziś nikt by mnie nie hamował ale muszę najpierw znaleźć dobre odczucia.
foto: corvospro
No i w końcu wygrał Cavendish, lepiej niż po raz kolejny miałby zwyciężyć Peta, miejmy nadzieję, że morale pozostałych sprinterów poprawi się po tej wygranej.
Od startu jechaliśmy ścieżkami Szampanii, dom w dom to kolejni producenci Champagne. Sądzę, że to idealne miejsce na spędzenie miłego wrześniowego weekendu, muszę to zaplanować.
Każdego dnia od samego Rotterdamu na starcie i mecie spotykam Polaków. Bardzo to miłe, warto też nadmienić, że wielu kibiców nosi koszulki mojego fanklubu. Byle tak do Paryża, daje to jeszcze większą motywację do jazdy.
foto: Michał Rakowski, Rotterdam
Okulary Sylwestra z Verony pojadą do Pana Macieja, prawidłowa odpowiedz to Specialized.
Wczoraj Lance był wyjątkowo zdenerwowany, najbardziej na Schlecka. Myślę, że słusznie, bo skoro wszyscy czekali na Schleków dzień wcześniej, to może akurat nie Saxo z Cancelarą i Andym na kole na odcinkach brukowych powinni robić selekcję i starać się pozrywać innych. Dzień wcześniej całkiem łatwo można go było pozbawić szans nawet na podium w Paryżu. Tym ciekawiej będzie na kolejnych etapach.
Wczoraj, dziś i jutro powinny być spokojne etapy ale nigdy nie wiadomo czy gdzieś mocniej nie powieje.
Od soboty w górę, chociaż patrząc na profile bardzo ciężko jeszcze nie będzie. Wydaje mi się, że u nas na tych płaskich etapach brakuje zgrania i jednomyślności jak na Giro, Ivan częściej zostaje sam, gdzieś się gubi. Na szczęście w górach powinno być już inaczej.
foto: corvospro
Ja bawiłem się extra, potrenowałem jazdę na bruku i trochę poczułem jakbym leciał Roubaix. Natomiast walczący o najlepsze miejsca w generalce nie mogą powiedzieć tego samego. Z pewnością jest więcej głosów, że takie etapy nie mają sensu na Wielkich Tourach. Toury raczej powinny rozgrywać się na etapach górskich niż na brukach z Roubaix wziętych.
Ivan i Roman stracili, ale dojechali cało. Spokojnie, nie przejechaliśmy jeszcze żadnej góry a Ivan mówi, że byłby niespokojny gdyby te dwie minuty stracił w Morzine a nie wczoraj.
foto: corvospro
Mamma mia, nie często widzę kolarzy praktycznie schodzących a nie zjeżdżających z góry, po Stockeu na zjeździe było tak ślisko, że po pierwszej mega kraksie kto się rozpędził to znów od razu leżał. Stromo i po lekkim deszczu, nie potrzeba było dużo by leżeć.
Ja bez kraksy, noga kręci się ciężko, ale to było oczywiste.
Dobrze, że na braci Schleków poczekał peleton ale o co chodziło Fabianowi w końcówce to już chyba tylko on wiedział. Trasa nie wydawała mi się niebezpieczna, a że taka się stała po tym jak popadało... chyba na wszystko organizator nie ma wpływu a na pogodę najmniej.
Jutro to będzie można robić protesty i nawet jestem za. Ciężko mi coś napisać bo nie potrafię sobie wyobrazić co się stanie na tym bruku. Podejrzewam, że ponad setka kolarzy z peletonu nie potrafi jeździć po bruku.
fot: bettiniphoto.net
Pragniemy Państwu zaoferować nowe koszulki klubowe z grafiką autorstwa Agnieszki Plieth (kolor ciemnoszary). Ofertę poszerzamy również o rozmiar dziecięcy (wzrost 144 cm, kolor granatowy).
Niestety nadal brakuje rozmiaru XL w kolorze ciemnoszarym. Poinformujemy Państwa jak tylko ten rozmiar zostanie dodrukowany. Zapraszamy.